2022/12/07

Plama światła - Paweł Mateja

"(...) Umysł będzie uciekał od ciszy, umysł przyzwyczajony jest do zgiełku. Nie jest łatwo nad nim zapanować. Będziemy tu dzisiaj upadać i podnosić się z upadków. Cykl będzie się powtarzał, nie zawsze będziecie w stanie wejść w tę ciszę głębiej niż poprzednio, ścieżka prowadząca do zespojenia się z kosmosem jest kręta, czasem ma się wrażenie, że jest on już za rogiem, innym razem oddala się niespodziewanie. Ale cel istnieje, nawet jeśli może wydawać się niedosięgły. Trwajcie w tym, co tu zaczęliśmy. Cel istnieje i jest osiągalny, mimo że wędrówka jest wieczna".

Od dawna czaiłem się na "Nocne" Pawła Matei, na tyle długo, że autor zdążył wydać debiutancką powieść. "Nocne" nadal w kolejce, "Plama światła" za mną. Myślę, że tematyka UFO idealnie łączy się z grozą wszelaką, po prostu uwielbiam takie klimaty.


Dwie przyjaciółki - Sara i Basia postanawiają wybrać się w Bieszczady. Dziewczyny mają problem ze znalezieniem niedrogiego noclegu, więc wykorzystują sytuację i dołączają do okolicznego festiwalu miłośników UFO (w dużym skrócie). Bohaterki mają totalnie różne podejście do tematu, twardo stąpająca po ziemi Basia nieszczególnie czuje potrzebę połączenia się z kosmiczną świadomością (bardziej kręcą ją górskie wycieczki), natomiast Sara okazuje się mocno zaintrygowana nowym środowiskiem. Basia i Sara mimowolnie stają się częścią festiwalowej społeczności, poznają nowych ludzi, wspólnie wędrują po górach, uczestniczą w wykładach, medytują... 

Nad tym wszystkim wisi ledwie wyczuwalny, niepokojący cień, aż mniej więcej w 1/3 powieści zaczyna się konkretna schiza. Mógłbym napisać, że literacka sztuczka którą zastosował autor to przecież nic nowego, ale najpierw musiałbym nie dać się na nią nabrać. XD Były ciarki, nie powiem. Festiwal trwa, zaczyna się robić coraz dziwniej, otwarta głowa nie wydaje się już takim dobrym pomysłem. W tle przewijają się ewidentnie nawiedzeni osobnicy o radykalnych poglądach, coraz silniej czuć negatywną, sekciarską atmosferę. Nasze bohaterki z całą pewnością nie pisały się na coś takiego. 

Po lekturze czuję lekki niedosyt. Problem polega na tym, że sam nie potrafię powiedzieć dlaczego. Może właśnie to powinienem poczuć? Czyżbym stał się jednym z uczestników festiwalu? ;) Czego jestem pewien, to że "Plamę światła" czytało mi się bardzo dobrze. Co najmniej trzy 'rzeczy' na dłużej zostaną mi w głowie, więc myślę, że zasługują na szczególną uwagę. Pierwsza - postać Sary, lekko zagubionej, nieco wycofanej, sprawiającej wrażenie 'wewnętrznie skonfliktowanej'. Kierowana zwyczajną ciekawością dziewczyna, umiejętnie manipulowana, wydaje się nieświadomie wchodzić prosto w paszczę lwa. Druga rzecz - grozowe niuanse. Akcja biegnie sobie własnym tempem, a gdzieniegdzie powtykane są takie drobiazgi, które można przeoczyć. Czytasz, czytasz, i nagle - ej! A jeśli to było coś więcej niż się miało wydawać? I taka niepewność gdzieś tam zostaje z tyłu głowy. No i trzecia rzecz - UFO. Doskonale przedstawiony i wykorzystany przez autora motyw. Cały finał to w ogóle jest 9/10. O ile wcześniej mieliśmy okazję poczuć dreszcz niepokoju, to w końcówce mamy okazję się metaforycznie posrać ze strachu. Bardzo polecam. Tym bardziej, że książka nie jest długa, warto znaleźć na nią ten kawałek czasu.

PS Zapomniałem pochwalić wydania. Za mega niepokojącą okładkę odpowiada Julia Soboleva. Wewnątrz jest niespodzianka - kilka ilustracji autorstwa Julianny Matei, ciekawych zarówno pod względem formy jak i treści. Jeśli ktoś odszyfrował wiadomość z wewnętrznej strony okładki to proszę o wiadomość na priv. XD

"Plama światła" - Paweł Mateja
Wydawnictwo IX
Rok wydania: 2022
Stron: 226
Ocena: 7/10

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...