2022/05/29

Śnieg jeszcze czysty - Anna Musiałowicz

"(...) Z kolei Gabrysia uważała, że niestosowne byłoby śmianie się w tym domu wypełnionym mieszanką smutku i nieznośnego oczekiwania. Gdy była młodsza, starała się szczebiotać jak w czasach, kiedy mama żyła, teraz jednak nie potrafiła zarazić radością innych. Odnosiła wrażenie, że nawet z najszczerzej odczuwanego szczęścia wypełza czarny wąż smutku, który zjada każde przyjemne doznanie. Aby go nie karmić, należało tłumić w sobie uczucia i z nikim się nimi nie dzielić. Nie pokazywać, że istnieją".

Mocna to była lektura. Zaskakująco mocna. Z powieści na powieść Anna Musiałowicz zabiera czytelników w coraz mroczniejsze rejony. Może i "Śnieg jeszcze czysty" to nie jest podręcznikowy przykład literackiego horroru, ale są w nim takie momenty, które mrożą krew w żyłach.

źródło: [klik]

Późne lata sześćdziesiąte na polskiej wsi. W tragicznym wypadku ginie matka małej Gabrysi. Ojciec dziewczynki nie potrafi sobie poradzić z odejściem ukochanej, rolę opiekuna dziewczynki przejmuje jej babcia. Starsza kobieta robi wszystko co w jej mocy, żeby wspierać dorastającą Gabrysię pozbawioną matki, i lekceważoną przez ojca. Czas mija, życie toczy się dalej. Nieszczęśliwy splot wydarzeń sprawia, że dochodzi do kolejnej tragedii.

W prologu powieści poznajemy Weronikę - młodą, silną kobietę, matkę i żonę, postać lubianą i szanowaną, która nie raz i nie dwa pomogła komuś z lokalnej społeczności. Weronika niespodziewanie umiera. Jej śmierć rujnuje spokojne życie rodziny. Opis zarówno śmierci Weroniki, jak i zagubienia którego doświadczają jej najbliżsi zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Subtelne pióro autorki, uderzające momentami w poetyckie tony, nagle zderza się z niezwykłą, naturalistyczną brutalnością. I takich momentów w całej historii jest więcej. Bohaterowie radzą sobie z żałobą tak jak potrafią - Franek, mąż zmarłej Weroniki, zatraca się w pracy i nic nie znaczących romansach. Gabrysia ma żal do matki, czuje się przez nią porzucona. Babcia Gabrysi nie wie jak pomóc zbuntowanej wnuczce, wie za to, że ani ona, ani nikt inny nie zastąpi jej matki. Motyw nadprzyrodzony, czyli obecność ducha zmarłej, pełni tutaj rolę dekoracyjną, nie tyle straszy, co przypomina, jak wielkie piętno odcisnęła śmierć najbliższej na życiu pozostałych domowników. Kolejnym poważnym tematem, który porusza powieść, jest kwestia 'samotnego' dorastania oraz odkrywania przez młodą osobę własnej seksualności. Łatwo tutaj pokusić się o wydawanie pochopnych osądów, jednak patrząc na całą opowieść w szerszej perspektywie, nic nie wydaje się już takie czarno-białe. Pozornie błahe wydarzenia stają się fundamentem pod nadchodzącą katastrofę. Czy można było tego uniknąć? Dobre pytanie...

"Śnieg jeszcze czysty" z całą pewnością nie należy do książek, o których się szybko zapomina. To poruszająca, mroczna opowieść o ludzkim życiu i niewinności stopniowo burzonej przez nieodgadniony los. Anna Musiałowicz odważnie porusza i zgłębia tematy, których nawet w literaturze nie porusza się zbyt często. Smuci, szokuje, wzrusza. Pokazuje, jak słabymi jesteśmy istotami, oraz jak wiele mamy w sobie siły. To nie jest lekka lektura na poprawę humoru ale jeśli macie ochotę zmierzyć się z czymś, co wami dogłębnie wstrząśnie - polecam, absolutnie warto.

"Śnieg jeszcze czysty" - Anna Musiałowicz
Wydawnictwo: Stara Szkoła
Rok wydania: 2022
Stron: 232
Ocena: 8/10

2022/05/18

Festiwal Grozy i Fantastyki - maj 2022

Siema. Tym razem nie będzie recki książkowej, a recka wydarzenia. 6-8 maja w Łodzi odbyła się pierwsza edycja Festiwalu Grozy i Fantastyki. Byłem na miejscu w piątek i sobotę, poniżej moje wrażenia.

CZAS I MIEJSCE
Początek maja to stanowczo dobry czas na [cokolwiek]. W powietrzu wiosna, pogoda 9/10, aż ma się ochotę zrobić coś szalonego. Np. wyjść z piwnicy. W Łodzi byłem pierwszy raz, miasto całkiem fajne, słabe drogi (ale dużo remontów, więc ma się ku lepszemu), trochę ruin w centrum, trochę przyjemnej dla oka architektury, bardzo długi deptak, sympatyczne parki, ludzie bardzo mili (tutaj pora na anegdotę: zaczepił mnie lokalny smakosz alkoholi [dowolnych] wraz ze swoją koleżanką o eskimoskiej urodzie [balet 24/24] z prośbą o 3,50zł na flachę, kiedy powiedziałem, że nie mam gotówki, pan nie wyskoczył z terminalem ani nie wbił mi kosy pod żebro, a jedynie wylewnie życzył dobrego dnia i w ogóle [jeszcze chwila a wymienilibyśmy się numerami telefonów]). Jeśli chodzi o miejsce samego wydarzenia - super. Centrum Nauki i Techniki EC1 Łódź robi świetne wrażenie, dużo cegły, klimat mocno industrialny, jest na co popatrzeć, jest co pozwiedzać. Jak wygląda Hala Maszyn w której odbywał się festiwal to musicie sobie zobaczyć w necie. 


STOISKA
Było tego sporo. Od gier planszowych i puzzli, przez książki (prosto od autorów), biżuterię, popkulturowe ciuchy, aż po fantastyczne rękodzieło. Co mi najbardziej utkwiło w pamięci to Skrobasy, muchomorowe rzeczy od Kingi Ciepiel Art. oraz genialne figurki Horror Mannequins/ Figures.


WYDARZENIA
Pomijając premiery książek (w tym "Czasu umierania" który mnie czytelniczo odmulił, i dobitnie przypomniał ile frajdy mogą dawać książki), spotkania z autorami i prelekcje na FGF po raz pierwszy zobaczyć można było film dokumentalny "Horror ekstremalny - bękart gatunku" Patryka Bogusza i Jarosława Klonowskiego. Seans odbył się w piątek na scenie DARK, która z kolei mieściła się na poziomie -1 budynku, co dodatkowo podbijało klimat. Odcięty od festiwalowego gwaru z przyjemnością słuchałem co tam ciekawego mają do powiedzenia twórcy i fani literackiej ekstremy. W sobotę, również na scenie DARK miała miejsce premiera drugiej części "Drogi Zjednoczenia" - adaptacji opowiadania Wojciecha Guni ze zbioru "Miasto i rzeka". O tym, co zrobiło Studio Grozy nie ma się co rozpisywać. Trzeba tego doświadczyć. Ciary pod każdym względem.


PODSUMOWANIE
Fajnie było. Mocno trzymam kciuki, żeby impreza się przyjęła i na stałe zagościła w kalendarzu wszystkich fanów horrorowych klimatów (bo te są szczególnie bliskie mojemu sercu). Pewnie można by się do czegoś przyczepić, coś zrobić inaczej itd. (w końcu to była pierwsza odsłona, taka trochę testowa). Chciałbym, żeby FGF stał się takim grozowym klasykiem, potencjał jest, organizatorzy włożyli w wydarzenie mnóstwo pracy i serca, jeśli będzie kolejna edycja to jadę i wiem, że nie będę żałował. Polecam uczestnictwo. ❤❤❤

2022/05/11

Sny umarłych. Polski rocznik weird fiction 2021

"(...) Wtem jedna z pięści trafiła w podbrzusze i cofnęła się, natrafiając na zbroję z pięciogroszówek, Odrywanie ich z tej okolicy bolało bardziej niż cokolwiek dotychczas, więc od niego odstąpiłem. Okazało się, że słusznie. - Co jest, kurwa? Co ty tam chowasz? - spytał chuligan, rozcierając rękę. - Nie... - zacząłem, lecz mężczyźni nie słuchali, ściągając ze mnie ubranie. Gdy ich oczom ukazały się różowe, wilgotne tkanki obdartych ze skóry, pokiereszowanych ramion, uciekli z pełnym zgrozy wrzaskiem. Przemykałem cieniem, jednak nie czułem się bezpieczny. Skóra błyszczała w bladym świetle księżyca, roztrzęsione ręce przypominały poruszające się na wietrze węźlaste gałęzie. Ktoś zaklął. Ktoś zamarł. Ktoś uciekł z krzykiem. Nikt nie krzyczał głośniej ode mnie. Kilka razy upadłem, straciłem orientację. Nie wiedziałem już, skąd przyszedłem i jak mam wrócić do domu. Nie miałem też kogo spytać - byłem sam. Znienawidzony. Obrzydliwy." - Ł. Redelbach "Blask słońc mosiężnych nie zdusi mroku"

[Zamiast czytać SU 2021, powinienem nadrobić dwa tomy z 2020 no ale dobra, wyszło jak wyszło, może je ogarnę do końca roku]. Zabierając się za tę antologię zdawałem sobie sprawę, że weird bywa dość ciężki. Zdarzało się, że zupełnie nie zrozumiałem danej historii, a jednocześnie jej lektura dostarczyła mi całkiem satysfakcjonującej rozrywki. W tych niezrozumiałych rejonach prędzej czy później trafi się na coś, co człowieka mentalnie zdewastuje. Długo nie musiałem czekać.


Antologię rozpoczyna kilka słów od jej redaktorów: Wojciecha Guni i Krzysztofa Grudnika

Sylwia Wełna - Bóg się rodzi
Ależ to jest dobre! (W sieci można znaleźć audiobooka i się osobiście przekonać). Alternatywna wersja narodzin Jezusa. Przytłaczający, złowrogi, dający solidnie do myślenia tekst. Z tego co się zorientowałem, to debiut autorki na papierze. Chylę czoło.

Agnieszka Fulińska - Los caprichos
Lżejszy niż w poprzednim tekście, choć nadal dość duszny klimat. Pirenejskie legendy, zdradliwe pułapki, zgubne uczucia. Całkiem przyjemny tekst.

Łukasz Redelbach - Blask słońc mosiężnych nie zdusi mroku
Jeden z najlepszych tekstów w antologii. Fabuła: gość zaczyna obrastać monetami. Oprócz naprawdę świetnego, odrażającego body horroru, mamy tutaj zabawę formą, oraz doskonałą, niepokojącą historię m.in. o poczuciu winy, solidnie polaną patologicznym sosem. 

Agnieszka Wnuk - Części tworzą całość
Kolejny raz zaskakujący zabieg z formą. Dwie historie w jednej, zależy jak się czyta. Co prawda mnie nie porwało, ale rzecz warta uwagi.

Marcin Ścibura - Cisza
Młody amator fotografii zaczyna doświadczać dziwnych napadów ciszy. Końcówka zaskakuje i (delikatnie mówiąc) nie napawa optymizmem. Bardzo dobry, choć mocno dołujący tekst. 

Jakub Wsuwka - Cyrkowy sabotaż
Przeczytałem, i to chyba tyle. Krótkie. Ponad moje siły. 

Ines Siwińska - Piętno
Klimaty postapo z mocnym przesłaniem. Bardzo intrygująca wizja świata, z chęcią poczytałbym więcej.

Paweł Wącławski - Mediun
Gdyby nie dość mocne analogie z rzeczywistością, szczególnie jeśli chodzi o ostatnie kilka lat, to nawet by to było w jakiś sposób śmieszne. Przerysowany, satyryczny świat przyszłości, który ma stanowczo zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Niestety. Ale opowiadanie fajne, wciągające, podobnie jak w przypadku poprzedniego - chciałbym jeszcze.

Łukasz Patalan - Wyspa
Nie do końca wiem jak je zinterpretować, za to doskonale wiem, że nie zazdroszczę głównemu bohaterowi. Jakaś koszmarna pętla z rzeczywistości czy coś...

Olga Nizołek - Otulina nosogardzieli
Fajny tytuł, ładne stylistycznie, ze świetnym klimatem. Bohaterem jest kręgarz, który ma dziwną relację z pewną zagadkową kobietą. Brakowało mi jedynie mocniejszego akcentu na koniec. Ogólnie na plus.

Paulina Rezanowicz - Owoce tej ziemi
Nazwisko autorki mam na oku, za jakiś czas będę mógł pisać, że czytałem Rezanowicz zanim jeszcze stała się tak popularna. ;) Bardzo przyjemny, przygodowo-grozowy tekst o zemście. W tle dżungla, miłość, zdrada oraz zderzenie starego i nowego świata.

Lidia Gręda - Miedź
Surrealistyczne, ciekawie napisane. Nieoczywiste, a jednak fascynujące. Kolejne nazwisko godne uwagi.

Łukasz Krukowski - Synteza
Widząc nazwisko autora wiem, że będzie rozkminiane. :) Coś dziwnego, z czym zderzają się bohaterowie, staje się idealną okazją, żeby sobie trochę poanalizować ludzkie zachowania. Jedynie końcówka nie za bardzo do mnie trafiła.

Magdalena Świerczek-Gryboś - Zapach matki
Klimaty postapokaliptyczno-matriksowe. :) Niestety, z autorką mam ten sam problem, co z pisarstwem Marka Zychli. Nie potrafię się wczuć. Sprawne pióro, wyobraźnia godna pozazdroszczenia, olbrzymia kreatywność, a jednak za cholerę mi nie podchodzi. Czuję się przygnieciony tym całym bogactwem. Ale będę podejmował kolejne próby.

Katarzyna Szymonik - Zbutwiałe liście
Facet, po śmierci przyjaciela, staje się opiekunem jego dziwnego zwierzaczka. Stworzenie, z pozoru niewinne, z czasem zaczyna być przyczyną poważnych kłopotów nowego właściciela. Historia w dość klasycznym klimacie, którego nie jestem wielkim fanem, ale zaskakująco bardzo mi się spodobała. W finale mocniejszy akcent. Całość bardzo na plus.

Beata Zuzanna Borawska - Tajemnice barci
Z tym opowiadaniem mam kłopot - z jednej strony ma ciekawe, mocno schizofreniczne momenty, z drugiej sprawia wrażenie fragmentu wyrwanego z większej całości. Nie wiem co o nim myśleć. 

Emilian Wojnowski - Usta szeroko zamknięte
Dziwne w ch#j. :) Dziki zachód - super, uwielbiam. Dentyści, zaczarowane zęby - WTF?! :) Pomysł oryginalny, wykonanie bardzo dobre, ale przyznaje, po raz kolejny wymiękłem. :D

Ela Raj - Cienka, czerwona histeria
Kolejne świetne opowiadanie. Kobieta z mnóstwem problemów doświadcza czegoś totalnie dziwnego. Scena w spiżarni - mistrzostwo. 

Wiktor Orłowski - Do wszystkich Jodie
Zaskakujący, baśniowo-magiczny tekst, mądry, pouczający. Nie jest to coś, co ma za zadanie urwać dupę, ale warto się nad nim pochylić. 

Czas na 'podsumowanie'. Chcecie krótko i na temat? Proszę, jedno słowo: warto. Jeśli szukacie emocji, jakiegoś bodźca, który poruszy w was coś nowego - to lektura "Snów umarłych" jest bardzo dobrym sposobem na osiągnięcie celu . Kilka opowiadań okazało się być poza moimi zdolnościami poznawczymi XD , kilka dało mi wielką frajdę, sprowadzając myśli na bardzo, bardzo dziwne terytoria. Każdy czytelnik znajdzie coś, co do niego trafi, co go przerazi, zachwyci i zadziwi. Na koniec kilka słów o wydaniu, które jest prześliczne. Uwielbiam tę okładkę. Moja ulubiona ze wszystkich dotychczasowych wydań SU. Wydawnictwo Phantom Books zrobiło (nie po raz pierwszy, i jeszcze nie ostatni) kawał dobrej roboty. Za jakiś czas PB zakończy swoją działalność, co jest ogromną stratą (mimo, że żyjemy w czasach, gdzie literackiego horroru nie brakuje). Warto sięgnąć po "Sny umarłych" <którekolwiek>, będziecie mieli na półce książkę, która wkrótce stanie się unikatem, a dziwne rzeczy wewnątrz gwarantują unikalne wrażenia. 

Sny umarłych. Polski rocznik weird fiction 2021
Autorzy:  Agnieszka Fulińska, Łukasz Redelbach, Agnieszka Wnuk, Emilian Wojnowski, Ela Raj, Ines Siwińska, Jakub Wsuwka, Lidia Gręda, Łukasz Patalan, Marcin Ścibura, Paweł Wącławski, Olga Nizołek, Paulina Rezanowicz, Sylwia Wełna, Łukasz Krukowski, Magdalena Świerczek-Gryboś, Beata Zuzanna Borawska, Wiktor Orłowski, Katarzyna Szymonik
Wydawnictwo: Phantom Books
Rok wydania: 2022
Stron: 330
Ocena: 8/10

2022/05/08

Czas umierania - Patryk Bogusz

"(...) To fakt, nawróconych w pudle nie brakowało. Nawet największe łachmyty po kilku latach za kratami cytowały Jezusa. Niektórzy tatuowali sobie podobiznę Syna Bożego i uważali, że w ten sposób dostąpili łaski. Poznałem nawet jednego świra, który kazał sobie wydziarać Chrystusa na penisie. Facet nie kumał, że to bluźnierstwo. Jeśli o mnie chodzi, to nigdy nie było mi z wiarą po drodze. Przeciwny też nie byłem, po prostu nie potrafię miłować bliźniego jak siebie samego. Świat to brutalne miejsce pełne degenaratów".
Od dłuższego czasu miałem poważny problem z czytaniem. Za co bym się nie wziął, może pomijając krótkie opowiadania, nie mogłem się w pełni oddać lekturze. Po kilkunastu, w najlepszym razie kilkudziesięciu minutach, moje myśli zaczynały się rozbiegać w różnych kierunkach. Czekałem na jakiś przełom, na książkę, która mnie odetnie od rzeczywistości. No i nareszcie się doczekałem.


Patryka Bogusza z pewnością kojarzą fani horroru ekstremalnego: "Obślizgłe paluchy""Tęgoryjec" czy "Nowoczesna niewolnica" (współautor) to tytuły, które spotkały się ze sporym uznaniem. Tym razem autor odszedł od zwichrowanych klimatów (tzn. AŻ TAK zwichrowanych) tworząc czarny kryminał. Efekt końcowy przerósł moje oczekiwania. Wiedziałem, że będzie bardzo dobrze, a wyszło nawet lepiej.

Warszawa u progu trzeciego tysiąclecia. Przestępczość zorganizowana ma się bardzo dobrze. Na Stadionie Dziesięciolecia kwitnie handel, w mieście dochodzi do strzelanin, kradzieże i narkomania są powszechnym zjawiskiem, ogólnie nie jest zbyt bezpiecznie (oględnie mówiąc). Tomasz Rid wychodzi na wolność po trzyletniej odsiadce. Dowiaduje się o brutalnym morderstwie bliskiej mu osoby. Mężczyzna wolałby unikać problemów, ale najwidoczniej nie będzie mu to dane. Splot wydarzeń sprawia, że Rid wplątuje się w poważne tarapaty. Takie historie rzadko dobrze się kończą...

Autor świetnie odnalazł się w 'nowym' gatunku - to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Główny bohater powieści wzbudził we mnie sympatię - inteligentny indywidualista, czasami brutalny, z psychopatycznymi zagrywkami, jednocześnie nie pozbawiony moralności. Kryminalista z ciągotami filozoficznymi. Ciekawa, niejednoznaczna postać, którą lubi się bardziej, niż powinno. Na pochwałę zasługuje również tło akcji. Brudne miasto pełne patologii. Odniesienia do prawdziwych wydarzeń i znanych postaci ówczesnego półświatka. Dużo przemocy. Fajnym zabiegiem jest wspomnienie kilku piosenek i filmów popularnych w tamtych czasach, to dobrze podbija klimat całości. Akcja trzyma dobre tempo, historia wciąga, ale nie jest przekombinowana - dla mnie to na plus. Język jest prosty, dosadny, sporo w nim slangu, ale nie na tyle, żeby przytłaczał. Podobnie z wulgaryzmami. Patryk Bogusz wplótł w całość też odrobinę charakterystycznego dla swojej twórczości czarnego humoru (który bardzo do mnie trafia) oraz garść rozkminek 'filozoficzno-etycznych'. Nie ma się do czego przyczepić. Czekam na dalsze losy Rida.

Na koniec kilka słów o samym wydaniu. Książka będzie miał premierę 21 maja, ja swój egzemplarz zakupiłem przedpremierowo na łódzkim Festiwalu Grozy i Fantastyki. Wydawca - Planeta Czytelnika debiutuje tym tytułem na rynku i robi to profesjonalnie. Porządny papier, estetyczna okładka (i zakładka), jedyne co bym dodał, to skrzydełka. Jeśli trochę tęsknicie za późnymi latami dziewięćdziesiątymi, fascynują was patologiczne klimaty albo macie ochotę na surową, męską lekturę, która jednocześnie oferuje coś więcej niż ciągłą napierdalankę, to będzie to bardzo dobry wybór. A nawet lepiej. :)

"Czas umierania" - Patryk Bogusz
Wydawnictwo: Planeta Czytelnika
Rok wydania: 2022
Stron: 290
Ocena: 8/10

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...