2019/05/29

Słupnik - Jakub Bielawski

"Kiedy nadchodzi sen i ludzki umysł w pełni otwiera się na bezmiar prastarego szaleństwa i epileptycznego tańca szalonych bogów, można pokusić się o upiorną wędrówkę w głąb własnego jestestwa. Oniryczne ścieżki prowadzą na manowce pośród ciemnego buszu wypełnionego szelestem czarnej, oślizgłej waty".
Ależ to jest dobre! Od pierwszych zdań uświadomiłem sobie, że obcuję z twórczością wybitną, będąca wysoko ponad przeciętnością. Debiut pana Kuby to prawdziwa uczta, solidna robota godna pochwały. Historie wydają się proste, do pewnego momentu wszystko mieści się w granicach poznania i zrozumienia dla przeciętnego czytelnika, ale to tylko pozory... Ufnie idziemy krok za krokiem, zwodzeni zaczynamy czuć niepokój, coś jest nie tak... Zanim to sobie uświadomimy, stajemy oko w oko z grozą, która drzemie w najgłębszych zakamarkach naszej pierwotnej, człowieczej natury. A z tej konfrontacji nie ma szans wyjścia w jednym kawałku.



https://i2.wp.com/sklep.okolicastrachu.pl/wp-
content/uploads/2018/12/biel.jpg?fit=590%2C960
"Słupnik" to 8 opowiadań w konwencji weird fiction z naciskiem na horror egzystencjalny. Ich akcja dzieje się w świecie który znamy, który możemy pamiętać albo który nas, nie daj Boże, czeka w niedalekiej przyszłości. Z tym, że te rzeczywistości skażone są nieustającą entropią. Wielość chce stać się jednością. O ile literatura weird fiction kojarzy mi się z zapachem stęchlizny, pleśni i kurzu, tak twórczość Jakuba Bielawskiego będzie mi się dożywotnio kojarzyła z czarną watą która pochłania wszystko wokół, wdziera się do gardła i tamuje oddech. Właśnie złowróżbna czarna wata jest elementem który na swój sposób spaja poszczególne opowiadania. Uwielbiam pisarzy, którzy wyciskają z języka ile się da. Wiadomo - pisać może każdy, ale TAK pisać potrafią nieliczni. Coś pięknego! Zdania aż trzeszczą pod naporem ponurego liryzmu. To się nazywa kunszt! Dobra, dość zachwytów. Przeczytajcie i przekonajcie się sami, warto jak diabli.

Ciemność, czas, niebyt, istnienie, świadomość. To są w wielkim skrócie rzeczy o których pisze pan Kuba. A robi to w sposób mistrzowski, naprawdę. Poniżej bardzo ogólnikowe zarysy poszczególnych opowiadań:
  1. "Wielka woda" - powódź z 1997 roku, zgorzkniały starzec kontra koszmary nie tylko z przeszłości.
  2. "Wata" - samotny dziwak opowiada jak doznał oświecenia. A prawdę powinni przyjąć wszyscy.
  3. "Ciemny dom pośród modrzewi" - przesiedleńcy, cyganie, siostry mieszkające na uboczu i drzwi za którymi kryje się tajemnica.
  4. "Wieża" - mężczyzna powraca na wyludniającą się prowincję Gór Sowich żeby zmierzyć się z przeszłością. Zaskakujące zakończenie.
  5. "Tam, gdzie najlepiej się umiera" - młody chłopak doświadcza wiedzy, która zabiła w nim człowieka.
  6. "Żertwa" - no, ciężka rzecz. Przytłaczający, surrealistyczny klimat, masa symboli. Góry Sowie, świat po zagładzie, samotna kobieta i jej wizje. 
  7. "Słupnik" - znowu postapokaliptyczny klimat, tym razem Wrocław i szaleńcy wieszczący fatalną przyszłość z wierzchołków monolitycznych budowli pojawiających się w mieście nie wiadomo skąd.
  8. "Pani znowu tańczy" - kobieta i mężczyzna szukają schronienia w zniszczonym świecie. Znajdują coś zupełnie innego.
Wizje snute przez Jakuba Bielawskiego osadzają się na mózgu czytelnika i należą do tych, które jeszcze przez długi czas po przeczytaniu będą zatruwały jego myśli... Nie jest to literatura 'łatwa, prosta i przyjemna', ale z całą pewnością warta każdej poświęconej minuty. Chwila przerwy, złapię oddech i zabieram się za "Ćmę".

"Słupnik" - Jakub Bielawski
Wydawnictwo: Phantom Books Horror
Rok wydania: 2019
Stron: 194
Ocena: 9/10

2019/05/26

Brzydki, zły i szczery - Adam Ostrowski (O.S.T.R.)

"Nieistotne, ile płyt mam na swoim koncie i ile ich jeszcze nagram, nieważne recenzje, opinie hejterów, nieistotne, kim jestem dla ludzi jako raper czy muzyk, bo i tak kilka lat po zakończeniu kariery nikt nie będzie o tym pamiętał, natomiast dla moich dzieci i żony, jeśli tego nie spieprzę, będę bohaterem do końca życia".
Takimi słowami Adam Ostrowski kończy swoją autobiografie. I ja w to wierzę. OSTR - żywa legenda polskiego rapu. Niesamowity artysta, a jednocześnie zwyczajny gość, który chyba nadal nie do końca ma świadomość, jak wielką rolę jego twórczość odgrywa w życiu słuchaczy.

https://wielkalitera.pl/wp-content/uploads/
2019/04/okladka_OSTR_druk-666x1024.jpg
Nie będę dłużej rozwodził się nad zajebistością Adama, jeśli trafia do ciebie jego muzyka - ta książka będzie jak kolejny dobry kawałek. Jest kilka wspomnień z młodości, krótkie historie nagrywania kolejnych albumów, konfrontacja z chorobą... Wszystko przeplecione najczęściej zabawnymi anegdotami z życia. Całość czyta się błyskawicznie. Nie tylko dzięki lekkiemu, luzackiemu stylowi, ale też przez niewielką objętość, dużą czcionkę i mnóstwo grafik wewnątrz książki. Niby wszystko fajnie ale chciałoby się więcej! Autobiografię Ostrego dosłownie pochłonąłem w trakcie podróży pociągiem, było podobnie jak podczas słuchania jego płyt - świat zewnętrzny przestał istnieć. Podróż minęła w mgnieniu oka. Miałem przyjemność spotkać Adama osobiście i zamienić z nim parę słów przy okazji podpisywania książki na 10. edycji WTK. Otwarty, bezpośredni i autentyczny człowiek. Zwyczajny facet, który od lat tworzy niezwykłą muzykę. Doskonały przykład tego, że tylko rzeczy robione z pasją mają prawdziwą wartość.

"Brzydki, zły i szczery" to pozycja skierowana przede wszystkim dla fanów muzyka. Ładnie wydana, fajnie napisana ale stanowczo zbyt krótka... Na szczęście dzięki bogatej dyskografii, Ostrego można słuchać niemal w nieskończoność...

One Love.

Brzydki, zły i szczery - Adam Ostrowski
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2019
Stron: 208
Ocena: 7/10

2019/05/16

Księga M - Peng Shepherd

"Wówczas też zrozumiałam, jak działa Zapomnienie. Dlaczego czasami my, bezcieniści, po prostu o czymś nie pamiętamy, a dlaczego czasami coś się zmienia: bo istnieje różnica między sytuacją, w której zapomina umysł, a sytuacją, w której zapomina serce. Im więcej znaczy wspomnienie, tym więcej jest warte dla ciebie - i dla tego, kim jesteś. Serce odpuszcza z większym trudem. Ale co się dzieje, kiedy nie chcesz pożegnać się z czymś kruchym, co jest ci odbierane? Rozciąga się. A potem odrywa".
Indie, Brazylia, Panama. A później reszta świata. Niewytłumaczalna przypadłość sprawia, że ludzie tracą swoje cienie, a następnie wspomnienia. Zapominają kim są ich najbliżsi, zapominają kim są oni sami. Że trzeba jeść, oddychać... Po kilku latach od wybuchu epidemii Zapomnienia świat nie jest już taki jak dawniej. Ory i Max ukrywają się w opuszczonym hotelu, coraz trudniej przetrwać w zrujnowanym świecie, na domiar złego Max traci cień i pod nieobecność Ory'ego odchodzi. Mężczyzna stara się ją odnaleźć.

W fantastyce postapokaliptycznej bardzo cenię sobie realizm. Wiecie - surowa relacja z rozpadającego się świata. Im bardziej fikcja jest bliska rzeczywistości, tym lepiej. Przynajmniej dla mnie. A "Księga M"? Ta książka ma w sobie mnóstwo magii. Nie nazwałbym tego minusem, jednak warto wiedzieć, z czym potencjalny czytelnik będzie miał styczność. UWAGA! - SPOILER ALERT - UWAGA! Ta informacja ma dość istotny wpływ na odbiór książki. Ludzie którzy ulegają pokusie Zapomnienia, mają wpływ na rzeczywistość. Np. ktoś zapomina o jakimś miejscu, i to miejsce znika. Ktoś zapomina, że zwierzęta nie potrafią mówić, i może z nimi rozmawiać. Taka koncepcja jest ciekawa, owszem, ale też bardzo odważna, gdyż niesie za sobą nieograniczoną liczbę skrajnie absurdalnych konsekwencji. KONIEC - KONIEC - KONIEC. "Księga M" ma nieco 'bajkowy' klimat przywodzący na myśl "Stację Jedenaście", chociaż nie brakuje w niej brutalności. Z drugiej strony przywodzi na myśl "Wiek cudów" i jego kameralny, melancholijny nastrój. Bohaterowie tracą coraz istotniejsze wspomnienia, żyją, ale przestają być sobą, kurczowo próbują uchwycić się znikających wspomnień... Dopóki pamiętają.

http://katedra.nast.pl/literatura/
okladki/ksiegaM-large.jpg
 Wracając do fabuły - mamy Ory'ego próbującego odnaleźć ukochaną Max - i to jest 'rdzeń' całej historii. (Max 'rozmawia' z Orym nagrywając się na dyktafon). Oprócz tego jest jeszcze spora gromadka innych postaci - doktor Zadeh usiłujący rozgryźć fenomen Zapomnienia z pomocą swojego pacjenta - cierpiącego na amnezje wsteczną mężczyzny nazywanego Amnezjakiem, młoda irakijka Naz oraz jej siostra - Rojan, Ursula - która kieruje wozem kempingowym przewożąc grupę ocalałych, Hemu - pierwszego człowieka który stracił swój cień... Jest sekta, która ma własną interpretację tego, czemu ma służyć Zapomnienie, są pomniejsze kulty, trochę indyjskich legend i coś, co daje nadzieję tym, którzy jeszcze pamiętają - Nowy Orlean a w nim "Ten, który gromadzi". Szansa na ocalenie? A może zwykłą plotka?

Akcja "Księgi M" rozwija się raczej powoli, autorka prowokuje czytelnika do własnych przemyśleń, poświęcając przy tym sporo uwagi na zgłębianie psychiki bohaterów. Oczywiście są też dynamiczne momenty i całkiem epickie kawałki, jednak w ogólnym rozrachunku obcujemy z czymś głębszym, nie z tanią rozrywką a pozycją dość ambitną, przystępną w odbiorze a jednocześnie skłaniającą do refleksji. Czym są wspomnienia? Czym MY jesteśmy dzięki nim i czym bylibyśmy bez nich? Wydaje mi się, że "Księga M" to idealny materiał na wieloodcinkowy serial dla jakiegoś Netflixa czy innego Amazona. Sporo wątków, ciekawi bohaterowie, problem który dotyczy wszystkich ale na różne sposoby, no i magia...

Tak. Magia. Te 'magiczne' momenty nieco mnie irytowały. Bo z jednej strony mamy fajnie przedstawione dramaty bohaterów, a z drugiej zdarzenia które niewiele wnoszą, a jednak zmieniają postrzeganie historii. Być może to celowy zabieg. Muszę przyznać, że zakończenie jest zaskakujące chociaż gdyby obedrzeć je, jak i całą książkę, z nadprzyrodzonych akcentów (pomijając ideę utraty cienia i wspomnień) to "Księga M" spodobałaby mi się jeszcze bardziej. No ale to już co kto lubi. Może się czepiam. W końcu czego ja chcę od fantastyki? ;) Autor jest bogiem i może sobie stworzyć cokolwiek zechce...

"Księga M" - Peng Shepherd
Wydawnictwo: Burda Media Polska
Rok wydania: 2019 (oryginał 2018)
Stron: 464
Ocena: 7,5/10

2019/05/07

Zimna fala - Jarosław Klonowski

"To był bardzo dziwny okres. Amfetamina, LSD, papierosy i czarna kawa w zamian za cały sen, jaki mogliśmy dać bezsennej Ziemi. Tak jak wspomniałem, czuliśmy się niczym odkrywcy. Próbowaliśmy nawiązać kontakt z osobliwą i przerażającą kulturą, odczłowieczonych, drapieżnych istot, ledwie przypominających ludzi. To był świat z pogranicza mrocznej baśni. Spłukiwani w latrynie dziwnej historii, pochłanialiśmy te chwile jak sen, z którego prawie zrezygnowaliśmy".
Dawno żadna książka nie wywołała u mnie tak sprzecznych emocji. Z jednej strony genialne momenty, gdzie klimat był tak gęsty, że można by go dziabać siekierą, z drugiej fragmenty zwyczajnie słabe, przesadnie chaotyczne, sprawiające wrażenie niedopracowanych. Lektura była, co by nie mówić, bardzo emocjonująca. Zachwyt przechodził w rozczarowanie, podziw w konsternację...

Bydgoszcz. Lata '90. "Zimna fala" rozpoczyna się wspomnieniami dzieciństwa Mariusza - głównego bohatera i narratora. To, co od razu rzuca się w oczy, to język - niebanalny, sugestywny, momentalnie budujący atmosferę swoistej intymności, a przy tym wiarygodny (pomijam jakieś  tam małe zgrzyty i, o czym przykro pisać, bardzo słabą korektę). Wszystko to polane sosem z niepokojącego surrealizmu... Jest nieźle. Jeśli lubicie czytać przy muzyce, autor podrzuca nam masę tytułów i wykonawców, warto się temu bliżej przyjrzeć/przysłuchać. Cała fabuła kręci się wokół trójki młodych, niestroniących od wszelakich używek przyjaciół, którzy za namową jednego z nich, postanawiają nagrać dokument o bezdomnych. Kiedy po raz pierwszy oglądają zmontowany film, dochodzi do nich, że nieświadomie wplątali się w coś całkowicie niezrozumiałego. I niebezpiecznego. Czego dowodem jest brutalne morderstwo, którego ofiarą padł pomysłodawca nagrania. Pozostała przy życiu dwójka próbuje żyć normalnie. Z marnym skutkiem. Cienie przemykające na skraju widzenia zaczynają przybierać coraz bardziej materialne kształty, poczucie zagrożenia rośnie...

http://www.domhorroru.usermd.net/84-thickbox
_default/jaroslaw-klonowski-zimna-fala.jpg
No więc tak - mamy kilka wątków: przyjaźń głównych bohaterów, tajemniczą kasetę VHS, bezdomnych, legendarnego mordercę - Żrącego, tajemniczych Daleków, zagadkowy narkotyk... A to nie wszystko. Są jakieś tam wariacje na temat miejskich legend. Jest wchodzenie w dość psychodeliczne rejony. Czyta się to wszystko bardzo dobrze, ALE, no właśnie, opowieść się skończyła, a mi zabrakło takiego zazębienia się poszczególnych kwestii i stworzenia spójnej całości. Pomysłów wystarczyłoby na 3 długie opowiadania, być może dające większą satysfakcję odbiorcy. Daaawno temu czytałem taki mało popularny zbiorek "Tygrys tu, tygrys tam...", jedno z opowiadań pt. "Cudowne życie" Jerome'a Bixby'ego mnie nieźle rozwaliło, w "Zimnej fali" dostajemy podobny motyw. Tak więc w książce jest trochę 'typowej' grozy, ale mamy też do czynienia z czymś nieco ambitniejszym. I za to kolejny plus. W ogólnym rozrachunku, cóż, myślę, że porządna redakcja i 'dopieszczenie' "Zimnej fali" stworzyło by prawdziwą petardę. A tak? Otrzymujemy przyzwoitą lekturę, wartą przeczytania, z niewykorzystanym potencjałem. Na tą chwilę daje ocenę 7/10, lekko zawyżoną, ale mam autora na oku i wierzę, że będzie o nim głośno. Jeśli chodzi o samo wydanie - jak na Dom Horroru to mamy całkiem pokaźne czytadło. Okładka również daje radę.

"Zimna fala" miała dość kreatywną promocję. Czy skuteczną? Nie wiem. Jeśli jesteście ciekawi, zajrzyjcie po ten link: https://zimnafala.weebly.com/ . Ok, można się się czepiać, że autentyczność materiałów jest ciut... naciągana... ;) Ale sama idea stworzenia tego typu 'dodatków' do książki zasługuje na pochwałę. Bo kiedy przymknie się oko, tudzież oczy (przymknie, nie zamknie), to dostajemy całkiem fajne 'uzupełnienie' historii. Przyznaje, mimo swoich wad, "Zimnej fali" udało się mnie w jakiś sposób porwać. A to już coś.

"Zimna fala" - Jarosław Klonowski
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2019
Stron: 420
Ocena: 7/10

Przeprawa - Jack Ketchum

"Godzina czekania to szmat czasu, zwłaszcza jeśli jesteś wystraszony i wiesz w głębi duszy, że niczym zbliżający się tętent nadciąga  c...