2019/02/21

Królestwo Gore - Łukasz Radecki

" (...) Dlatego szczerze przestrzegam tych, którzy spodziewają się lekkiej lektury albo oczekują przyprawiających o dreszcz lęku opowieści. Tu nie ma opowiadań grozy.  To krwawe horrory, gdzie raczej potrzebny jest mocny żołądek niż silne nerwy." - fragment wstępu.
 "Królestwo Gore" to 14 opowiadań z przestrzeni dziesięciu lat twórczości Łukasza Radeckiego. Oprócz jednego, wszystkie miały swoje premiery w mniej lub bardziej znanych antologiach i czasopismach. Gdybym wierzył w rekomendacje z okładki, to musiałbym piać z zachwytu. Przeczytałem, jestem zadowolony, jest bardzo dobrze ale nie idealnie.

Jak to bywa w większości zbiorów, tak i tutaj trafiła się czarna owca. "Ostatnia wyprawa" - opowiadanie w konwencji steampunk - trolle, elfy, krasnoludy, paramobil (?), jeszcze zombie do tego... Na tle ogólnej spójności zbioru, to opowiadanie aż razi swoją odmiennością. Bo generalnie mamy do czynienia ze złem, głównie ludzkim. Jest zniekształcony dzieciak z patologicznej rodziny którego dręczą rówieśnicy ("Robaczywek"), sfrustrowana kobieta która w końcu postanawia się zemścić na despotycznym mężu ("Wazon") czy facet który poświęca wszystko co kocha, by zdobyć wszystko czego pragnie ("Per aspera ad inferi").  Idąc bardziej w kierunku fikcji, przeczytamy historię o wilkołakach przeplataną 'artykułami' z książki i gazet ("A czerwiec był piękny tego roku"), opowieść o kacie i dziewczynie oskarżonej o czary ("Kat"), relację globalnej epidemii zombie opowiedzianą z perspektywy... wirusa ("Trójca. Oto słowo moje") oraz postapokaliptyczny "Okruch" w którym zagładę dla znanego świata przyniosła masowa śmierć dzieci i bezpłodność.
https://videograf.pl/pl/p/
Krolestwo-Gore/2282

Wszystko to są rzeczy mocne, dla niektórych być może nawet bardzo mocne, jednak prawdziwie ciężki kaliber to bez wątpienia "Imperium robali" - jazda bez trzymanki przez koszmarnie wypaczony, surrealistyczny świat oraz boleśnie realna "Fundacja Hackenholta" (o której wspomniałem w 'recenzji' pierwszego tomu "Gorefikacji II"). Godne uwagi są również: "Wyrzygać duszę""Gorefikacji" , "Ogrodniczka", w której dwaj młodzi podglądacze mierzą się z czymś bardzo demonicznym, oraz "Księżniczka" potwierdzająca tezę, jakoby miłość była wieczna. Dodatkowy plus należy się za spektakularny finał. :) Zbiór zakończony jest stosunkowo obszernym posłowiem, w którym autor opowiada o poszczególnych opowiadaniach - w sumie miły dodatek.

Łukasza Radeckiego czyta się bardzo dobrze. Opowiadania nie tylko szokują, ale też  dyskretnie przemycają jakieś uniwersalne prawdy. Lekkie pióro, sugestywne opisy, pozbawione złudzeń spojrzenie na koszmary naszej rzeczywistości. Patologie, znieczulica, beznadzieja, przemoc, chciwość. Zło. Obecne i namacalne. Takie, od którego na ogół odwraca się oczy, a któremu pisarstwo Radeckiego się wnikliwie przygląda. Dla czytelników gustujących w mocniejszych doznaniach jest to pozycja obowiązkowa. Tym bardziej, że można ją kupić za śmieszne pieniądze (nieadekwatnie tanio względem jakości). Polecam.

"Królestwo Gore" Łukasz Radecki
Wydawnictwo: Videograf
Stron: 328
Rok wydania: 2017
Ocena: 7,5/10

2019/02/13

Brutalność - Norbert Góra

"Spektakl obfity w strach, zdecydowanie przyspieszył. Światła po raz kolejny zgasły. Wood poczuł ból i zamknął oczy. Jeszcze przez moment odczuwał pieczenie w ustach. Potem już nie miał twarzy." - z opowiadania "Wyspa Boga Agonii"
 Z twórczością autora spotkałem się w kilku antologiach, nie poruszyła mnie jakoś bardzo, mimo to postanowiłem dać szansę "Brutalności". Bo przecież: 'dobry horror nie jest zły'. A zły nie jest dobry. Nie wiem... Czy problem tkwi w moim podejściu? Czyżbym nie zrozumiał zamierzeń autora? A może książka jest zwyczajnie średnia?
https://www.facebook.com/zinHorrorMasakra/photos/a.
504306872985400/1936167053132701/?type=1&theater
Zacznę od tego, że "Brutalność" nie jest aż tak brutalna jakby się można spodziewać po tytule i okładce. Jest trochę 'rzeźni' ale niezbyt wiele... Pierwsze dwa opowiadania: "E-mail z zaświatów" i "Niezwykły cmentarz" są bardzo lekkie i bardzo nijakie.
"Praca twoich marzeń" - taka bardzo okrojona, literacka wersja "I Spit On Your Grave". Tylko film był dobry a to opowiadanie nie jest. Oszukana i wykorzystana kobieta dokonuje zemsty. Ok. Ale co ją dokładnie spotkało? Zemsta - zemstą, jednak wypadałoby rozwinąć wątek jej podłoża. To, że bohaterka spała w kartonie na ulicy bojąc się, że ją okradną, zamiast wynająć jakikolwiek 'cywilizowany' nocleg też było naciągane.
"Koszmar nocnej zmiany" - walka z demonem w psychiatryku. Niby wszystko spoko. Do momentu w którym facet wyciąga bardzo nietypową 'broń' ze schowka w samochodzie. Nie będę zdradzał co to, bo i tak byście nie uwierzyli. Serio woził TO COŚ w samochodowym schowku? W tym momencie miałem ochotę zrobić rzecz, której na ogół nie robię, czyli odłożyć tę książkę i nie tracić więcej czasu. Nie mam wybitnie wysokich wymagań względem literatury grozy i rozumiem, że wyobraźnia pozwala na dużo, ale jeśli zachowuje się 'jako - taki' realizm to, proszę, konsekwentnie... Fikcja może być dziwna i mało prawdopodobna, to prawda, ale są jakieś granice.
"Przewodnik koszmarów" - mężczyzna zaraża koszmarami za pomocą dotyku. Podczas pokazu tej 'umiejętności' ktoś chce go skompromitować. Pierwsze opowiadanie które mi się spodobało i dzięki któremu doczytałem książkę do końca.
"Mężczyzna, który chciał więcej" - jedna z ostrzejszych historii. Seksualny psychol i jego aktualne oraz byłe ofiary. Całkiem niezłe.
"Wirtualne demony" - pomysł prosty, opowiadanie obiecujące ale stanowczo za krótkie. Demony 'przejmują' sieć. Całe opowiadanie to w zasadzie taki wstęp, rozwinięcie jest w dwóch zdaniach na końcu i to tyle. Można było zrobić z tego coś fajnego...
"Wyspa Boga Agonii" - samotna wyspa, więzienie, seryjny morderca i przerażająca istota. Do tego inspiracje Lovecraftem czyli słowa których nie wypowiesz na trzeźwo. I znowu - niezły pomysł, ale wykonanie... Ech... Liczba niesamowitych zbiegów okoliczności i zupełnie irracjonalnych zachowań bohaterów jest przytłaczająca. Jeśli podczas czytanie robię "WTF?!" z podziwem, to lektura jest dobra, natomiast jeśli robię "Pfff..." ze zwątpieniem to jest [chujowa]. Wiecie co robiłem.
"Niech przyjdzie w chwale" - niezłe, dynamiczne. Grupa osób próbuje przywołąć szatana na koncercie rockowym.
"Dom bez opieki" - facet idzie na policje ze swoim dziennikiem, gdzie opisuje bardzo niepokojące zdarzenia których był świadkiem podczas pracy w domu opieki. Ujdzie.

10 krótkich opowiadań i ani jedno mnie nie porwało. Były za to momenty irytacji. Niestety. Niby jest jakiś tam potencjał, jednak w ogólnym rozrachunku książkę uważam za przeciętną. Nie trafiła do mnie i nic na to nie poradzę. Jeśli ktoś jest ciekawy - czemu nie. W najgorszym razie będzie miał wieczór w plecy. :)

"Brutalność" - Norbert Góra
Wydawnictwo: Horror Masakra
Stron: 134
Ocena: 5/10



2019/02/09

Sakrament Okrucieństwa 1 - Łukasz Radecki, Tomasz MordumX Siwiec

"Skonać? To nie będzie takie proste. Wydaje mi się, że czegoś tutaj nie rozumiesz. Powstało już wiele teorii na temat piekła. Ale wcześniej czy później, każdy wyrobi sobie indywidualne zdanie na ten temat". - "Pohybel" Tomasz MordumX Siwiec
"Sakrament Okrucieństwa" to dwie nowele wydane w 2016 roku przez Horror Masakrę. W założeniu tytuł ten miał rozpoczynać cykl książek Siwca i Radeckiego, niestety do tej pory nie doczekał się kontynuacji. A szkoda... Oczywiście o ile lubi się horror ekstremalny.
https://www.facebook.com/
sakramentokrucienstwa/?tn-str=k*F
"Ubój" Łukasza Radeckiego - pierwsze z opowiadań, to historia porwanej kobiety która trafia do 'ośrodka' zajmującego się tytułową czynnością. Ofiarami są oczywiście ludzie. Na masową skalę. Do tego krótka rozprawa na temat kondycji współczesnego świata i człowieka. :) Im więcej Radeckiego czytam, tym bardziej cenię sobie jego twórczość. Drugie opowiadanie to "Pohybel" Tomasza Siwca. Mówi się, że jak ktoś ma pecha to i w dupie palec złamie. Tak można podsumować nie do końca udane samobójstwo głównego bohatera. Jest bardzo sugestywnie i niekomfortowo. Siwiec również nie zawiódł. Porównując te dwa opowiadania nie mam jednomyślnego faworyta. Obydwaj panowie zaprezentowali podobny poziom, jednak każdy zrobił to w swoim stylu. Radecki i Siwiec to nazwiska którym można zaufać, jeśli chodzi o polską grozę ekstremalną.

Zważywszy na dość EKHM... niszową gatunkowość literacką, "Sakrament Okrucieństwa" jest bardzo ładnie wydany. Pomijając okropną graficznie okładkę (ponoć o gustach się nie dyskutuje). Twarda, satynowa oprawa, dobrej jakości papier... Wydawnictwo Horror Masakra ma na sumieniu jeszcze trochę podobnych, niepozornych książek, niestety niewielkie nakłady i spore zainteresowanie sprawiły, że ich zakup do najprostszych nie należy. I nie ma co liczyć na wznowienia. Cholerna szkoda. Myślę, że gdyby te kilka chuderlawych pozycji scalić w jeden tom, to mielibyśmy godnego konkurenta dla kultowych "Gorefikacji".
"Sakrament Okrucieństwa 1"
Łukasz Radecki, Tomasz MordumX Siwiec
Wydawnictwo: Horror Masakra
Stron: 73
Ocena: 7/10


2019/02/06

Słowiańskie koszmary - antologia słowiańskiej grozy

"Ich świat pełen był plugastw, prowadzących na manowce leśnych czortów, przerażających leśnych bab, które wysysały krew z aort niemowlaków. Ale najgorsze były upiory, potępione dusze błąkające się nocami po bezludnych krainach." - fragment z opowiadania "Wróżdża" Macieja Szymczaka.
Miałem zamiar trochę odpocząć od literackiego horroru - jak widać nie wyszło. Przy okazji niedawnej premiery książki "Licho nie śpi" (zapraszam tutaj - recenzja na blogu mojej żony) czyli trzeciej antologii słowiańskiej grozy, sięgnąłem po jej poprzedniczkę - "Słowiańskie koszmary" (2017). Pierwszy tom - "Krew zapomnianych bogów" z 2016 roku czeka na wznowienie. Miałem pewne obawy - sporo 'nowych' nazwisk, dość mało opinii w necie, miłośnikiem historii też nie jestem... Koniec końców zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony.
http://sklep.okolicastrachu.pl/produkt/slowianskie
-koszmary-antologia-slowianskiej-grozy/
Opowiadania poprzedza wstęp Witolda Jabłońskiego - rozprawia się w nim z mitem słowiańskiego dobrotliwego chłopka, potrafiącego co najwyżej naśladować kulturę innych, niezdolnego do stworzenia własnej. Badania archeologiczne pokazują, że Słowianie spłodzili bogatą, mroczną mitologię, pełną różnego rodzaju demonów, niezwykłych stworzeń i tajemnic. Niestety klasyka polskiej literatury potraktowała kwestię rodzimej grozy po macoszemu. A jak poradzili sobie współcześni twórcy ze spuścizną przodków? Bardzo dobrze. Jest krwawo, zagadkowo i klimatycznie.

Autorzy podeszli do przewodniego tematu w bardzo zróżnicowany sposób - mamy tutaj zarówno stylową opowieść o dawnym rycerzu jak i ponure postapo. Które z piętnastu historii najbardziej zapadły mi w pamięć? Na pewno otwierająca zbiór Dagmara Adwentowska z opowiadaniem "Żółte oczy lasu". Już sam język robi wrażenie, świetny klimat!
Maciej Szymczak "Wróżdża". Brutalna wizja przeszłości z fajnym twistem na koniec.
Agnieszka Kwiatkowska "Szeptucha". Kolejne bardzo dobre opowiadanie. Co roku w niezrozumiałych okolicznościach topi się mieszkaniec pewnej wioski. Zbych - ojciec jednej z ofiar, szuka pomocy u szeptuchy. Krótka, intensywna historia.
Anna Musiałowicz "Baba Jaga". Współczesność. Rodzina która zabłądziła w drodze na wakacje poznaje słynną słowiańską gościnność. I jej cenę. Całkiem niezłe.
Tomasz Krzywik "Sepia". Polska zniszczona wojną domową, zagadkowy gaj, Płanetnik... Ciekawa wizja z niejednoznacznym finałem.
Piotr Ferens "Cmentarzysko demonów". Starożytne demony jako sojusznicy w walce? Czemu nie. Język delikatnie stylizowany na dawny.
"Już nigdy nie spadnie tu deszcz" Mariusz Orzeł Wojteczek. Romans śmiertelnika ze Śląkwą - boginią deszczu a w tle umierający świat...
"W pełnym słońcu" Sandra Gatt Osińska. Znowu współczesność - znudzony dziesięcioletni chłopiec,wakacje u ciotki na wsi, nowi przyjaciele... Z tym, że dzieciaki są jakieś dziwne a zabawa w berka na polu pszenicy nie kończy się za wesoło...
"Dziennik praktyk" Grzegorz Kopiec. Ostre. Młody chłopak w ramach praktyk zostaje wysłany jako obserwator do wyrębu lasu pod nową drogę ekspresową. Leśnym bóstwom niezbyt podoba się ta inicjatywa...

Jak widać, większa część opowiadań wzbudziła moje uznanie. Samo wydanie książki jest dość skromne - miękka okładka, na dodatek w moim egzemplarzu jest tak ciemna, że ledwie co widać żabę. Albo ropuchę. Nie wiem. Niech Was nie zwiodą pozory! Wnętrze jest naprawdę warte poznania. Zabierając się za "Licho nie śpi" nie będę już taki sceptyczny.

"Słowiańskie koszmary" 
Antologia słowiańskiej grozy
Wydawnictwo: Horror Masakra
Stron: 356
Ocena: 7/10

Przeprawa - Jack Ketchum

"Godzina czekania to szmat czasu, zwłaszcza jeśli jesteś wystraszony i wiesz w głębi duszy, że niczym zbliżający się tętent nadciąga  c...