2022/08/14

Cisza - Marcin Majchrzak

"Nie sposób było zasnąć. Od środka rozdzierał mnie lęk. Jakby wcześniej ktoś rozciął mi trzewia i zaszył w nich śpiącego szczura. Teraz zwierzę obudziło się i za wszelką cenę próbuje wydrapać sobie drogę na zewnątrz. Jego panika staje się moją paniką". M. Majchrzak "Strach"

Raptem kilka miesięcy temu po raz pierwszy spotkałem się z autorem w antologii weird fiction "Dziwne opowieści". Jego opowieść nie należała co prawda do przesadnie dziwnych, za to można było ją uznać za całkiem udaną. Jedno opowiadanie to jednak trochę za mało, żeby móc wyrobić sobie o danym pisarzu zdanie. Mogłem sięgnąć po "Stację" albo "Głód", które sobie stoją na półce (pewnie się zakurzyły), zamiast tego byłem biernym obserwatorem wielu ciekawych dyskusji okołogrozowego fandomu na FB, gdzie najnowsza afera z DH stała się jedynie wisienką na torcie. XD Reasumując - w mojej głowie istniała jakaś tam wizja autora, tyle, że nie literacka. Czy hajp na twórczość Majchrzaka jest uzasadniony? 


"Cisza I"
Zbiór rozpoczyna historia czworga znajomych, którzy postanowili zrobić sobie detoks od Internetu (chyba też by mi się przydał szczerze mówiąc). Weekend w chatce gdzieś w bieszczadzkich lasach, solidny zapas alkoholu i odcięcie się od nawału zbędnych informacji - taki był ich plan. Niestety, jak to bywa z planami, nie wszystko poszło dobrze... Jedno niefortunne zdarzenie i spokojna rzeczywistość została w drastyczny sposób zburzona, a bohaterowie skazani na konfrontację z tym faktem. Świetne, wstrząsające otwarcie zbioru. 

"Podróż służbowa"
 Młody mężczyzna zostaje wysłany w podróż służbową. Z ledwością udaje mu się zdążyć na odpływający statek, jak się później okazuje - nie będzie to zwyczajny rejs. Naturalistyczny klimat poprzedniego opowiadania zostaje zastąpiony czymś bardziej 'mglistym' i tajemniczym. Plus garść życiowych rozkminek, jakby ktoś miał ochotę...

"Miłość płonie"
Kobieta podczas sesji u psychoterapeutki wraca wspomnieniami do wczesnego dzieciństwa, kiedy to musiał zmierzyć się z nagłą śmiercią matki, oraz strasznymi 'konsekwencjami' tego zdarzenia. Kontrowersyjne, szokujące, co najmniej równie dobre jak "Cisza I".

"Transgresja"
Króciutkie, typowy impuls do głębszych rozważań. Przyznaję - zadziałało. Nie jest to lektura, po której poczujecie się lepiej, jednak warto.

"Antropologia stosowana"
Tytuł tego opowiadania to taki trochę przejaw czarnego humoru autora. ;) Sparaliżowany mężczyzna, pozbawiony części zmysłów, zaczyna dostrzegać w swoim otoczeniu coś dziwnego... Problem polega na tym, że nie jest w stanie się z nikim podzielić swoimi obserwacjami. Zakończenie nie napawa optymizmem, jednocześnie w jakiś dziwny sposób dodaje otuchy. Zaskakująca mieszanina emocji, polecam przeczytać i samemu ich doświadczyć.

"Eksperyment profesora"
Londyn, rok 1888. Ekscentryczny naukowiec chwali się koledze skonstruowaniem przełomowego urządzenia. Nieoczekiwana zmiana stylu, przyjemnie się to czytało.

"Ostatni kolejarz"
Podczas deszczowej nocy, stróża skansenu kolejowego odwiedza zagadkowy gość. Bardzo klimatyczne, z fajnym 'morałem'. 

"118"
Główny bohater ma poważny problem z lunatykowaniem. Po kolejnym incydencie zostaje zmuszony do opuszczenia swojego domu. Zatrzymuje się w hotelu, w którym nie znajduje spokoju. Wręcz przeciwnie. Klasyczne dla współczesnego horroru motywy, ale gęsiej skórki można dostać, nie powiem. Nadałoby się na ekranizację.

"Strach"
Mocno w duchu weird fiction. Na początku niby śmieszki/heheszki, a po chwili akcja wchodzi w bardzo mroczne klimaty. Zakończenie, podobnie jak w kilku poprzednich opowiadaniach, stawia czytelnika przed faktem dokonanym. Bez zbędnych szczegółów, a mimo to można sobie wyobrazić wystarczająco dużo.

"Cisza II (Grawitacja słów)"
Na koniec bezpośrednia kontynuacja pierwszego opowiadania w zbiorze, jednak w totalnie niespodziewanej konwencji. Po początkowym WTF?! się wkręciłem, i chociaż opowiadanie nie jest jakoś wybitnie zaskakujące, to doprowadza do bardzo ciekawych refleksji.

* * *

Czuję się ukontentowany, to była zajebiście satysfakcjonująca lektura. Przede wszystkim nie można odmówić Marcinowi Majchrzakowi biegłości w swoim fachu. Lekkie pióro, dobra bajera - jak zwał, tak zwał. Faktem jest, że każda historia angażuje i czyta się ją z przyjemnością. Błyskawicznie wsiąkałem w poszczególne opowiadania, i chociaż da się wyczuć, że część z nich łączy podobny schemat, to jednak każde oferuje coś innego. "Cisza" ewidentnie prowokuje do różnych rozkmin, i nie dość, że robi to w bardzo przystępny sposób, to  jeszcze nie narzuca <jedynej słusznej prawdy>. Gdybym miał wybrać 3 najlepsze teksty: "Cisza I", "Miłość płonie" i "Antropologia stosowana". Na koniec kwestia grozy. Jest, działa, można poczuć mentalny dyskomfort na wielu płaszczyznach. Książka jest dość cienka (jak na Vesperka), ale ma w sobie dużą dawkę skondensowanej, czytelniczej frajdy. Poza tym ładnie wygląda. Dawno już tak dobrze nie wydałem dwudziestu kilku złotych. 

"Cisza" - Marcin Majchrzak
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2022
Stron: 168
Ocena: 8/10

2022/08/04

Wszystkie święta umarły - Brian Smith

"(...) Zamiast uciekać w popłochu, Candice stanęła jak wryta. Po prostu nie mogła ogarnąć rozumem, że zamaskowany, dzierżący maczetę morderca nachodzi domek w lesie, by siać krwawe spustoszenie w grupie imprezujących młodych ludzi. To było zbyt absurdalne. To musiał być jakiś żart. Przybrała wyzywającą pozę, uśmiechając się i krzyżując ręce na piersiach. - Ładny kostium, ale to jeszcze nie Halloween. Czy to jest gumowa maczeta? Założę się, że tak. Dobra robota z tą udawaną krwią. Mężczyzna przechylił głowę, mrużąc oczy. Wydawał się niemal komicznie zdezorientowany. Candice nieśmiało zrobiła krok w jego stronę, rozkładając ramiona i wyciągając rękę. - Czy mogę dotknąć twojego małego rekwizytu?".
Bryan Smith to kolejny z popularnych amerykańskich autorów horroru który zadebiutował ostatnimi laty w Polsce. Jeśli lubicie slasherowe klimaty to koniecznie powinniście zainteresować się poniższym tytułem. Nie jest on co prawda pozbawiony wad, jednak w ogólnym rozrachunku zapewnia całkiem satysfakcjonującą lekturę.


Za kilka dni mieszkańcy Willow Springs będą świętować Halloween. O ile dożyją, gdyż miasteczkiem wstrząsa fala brutalnych morderstw. Oprócz zmasakrowanych ciał, oprawca zostawia na miejscach zbrodni dynie. Policja raczej marnie radzi sobie z odkryciem tożsamości mordercy, zaś ofiar przybywa. Kim jest psychopata? Nie trzeba długo czekać, żeby poznać odpowiedź na to pytanie. Zaskakująco szybko dowiadujemy się kto, i dlaczego zabija. 25 lat wcześniej grupka lokalnych łobuzów skrzywdziła bezbronnego chłopca. Nadszedł czas na zemstę.

Dwie największe wady tej powieści, to brak jakiegokolwiek elementu zaskoczenia jeśli chodzi o sprawcę morderstw, praktycznie od początku mamy wszystko podane na tacy, oraz niekonsekwentne, błyskawiczne zakończenie. Ale są też plusy. :) Na szczęście plusów jest więcej. Zacznę od dynamicznej, przyjemnej w odbiorze narracji, niezbędnej przy typowo rozrywkowej lekturze. Właściwie tempo spada dopiero w finale, czy raczej zostaje nagle ucięte wraz z samą historią. Podobał mi się również klimat stereotypowego, amerykańskiego miasteczka oraz jego mieszkańców, gdzie większość ludzi ukrywa jakieś brudne sekrety. Kolejny plus dla kreacji 'głównego bohatera' - dostajemy jakąś tam historię, dlaczego stał się tym, kim się stał. Przez chwilę czułem nawet współczucie, dopóki nasz protagonista się porządnie nie rozbestwił. Doceniam również kreatywność autora w kwestii tzw. rzeźni. Można poczuć prawdziwy dyskomfort czytając te opisy. Sceny z przeszłości, kiedy sadystyczne dzieciaki pastwią się nad swoją ofiarą, no, trudno się to czyta. Właściwie jest to znacznie bardziej poruszające niż późniejsze wydarzenia, gdzie krew leje się strumieniami. Zaskakuje również fragment, gdzie jedna z ofiar miała od dawna myśli samobójcze, oraz reakcja samego mordercy...

Prawdopodobnie całkiem szybko zapomnę o tej historii, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. "Wszystkie święta umarły" to dobry wybór dla czytelników poszukujących szybkiego, łatwego i przyjemnego horroru. Taka tam rozrywka na letnie wieczory. Czasami tyle wystarczy żeby zając czymś głowę, i czuć coś w rodzaju zadowolenia. :)

"Wszystkie święta umarły" - Brian Smith
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2022 (oryginał 2015)
Stron: 280
Ocena: 6/10

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...