2019/03/30

Las - Sharon Gosling

"(...) W popękanej przedniej szybie ziała dziura - pewnie właśnie tam, upadając, uderzyło monstrualne drzewo. Gość miał szczęście, że w samochodach montuje się teraz hartowane i laminowane szyby, bo gdyby to było zwykłe szkło i gdyby się roztrzaskało, kiedy siedział za kierownicą, to wyglądałby jak mielone mięso z horroru. Z odłamkami szkła wbitymi w oczodoły nie cyknąłby sobie tak ładnego selfika."
Narratorem "Lasu" jest nastoletni chłopak, który zostaje wyrwany z miejskiego życia i rzucony wraz z rodzicami na odludną północ Szwecji. Okazyjnie kupiona rezydencja wraz z plantacją choinek mają pomóc w rozpoczęciu 'nowego życia'. Szybko okazuje się, że potężny budynek skrywa nie mniej tajemnic, niż rosnący nieopodal pradawny las. Las, który jest tam od zawsze. I w którym ciągle giną ludzie...

http://www.zielonasowa.pl/
zdjecia/25749/9788381540599.jpg
Jak na horror 'dla młodzieży' jest bardzo przyzwoicie. Główny bohater budzi sympatię, jest błyskotliwy, ma cięty dowcip, w zetknięciu z niewytłumaczalnym zachowuje się dość wiarygodnie. Motyw odcięcia od świata przez gwałtowne śnieżyce i uczucie 'osaczenia' przez las również wypadają bardzo przekonująco. Mniej więcej w połowie klimat gęstnieje, niepokojące drobiazgi zaczynają być coraz bardziej złowrogie, z jednej strony stary dom z dziwną gosposią, z drugiej nieprzebyty las... Do tego legendy dawnych ludów północnej Skandynawii... Całość napisana jest bardzo lekko, nie brakuje współczesnego języka i sarkastycznego humoru, jest też kilka nieco bardziej brutalnych scen. Zakończenie nie rozczarowuje, klimat czyhającego zagrożenia zostaje zachowany do końca.

Gdyby nie mały kryzys czytelniczy który mnie dopadł, książkę przeczytałbym błyskawicznie. Nie tylko dzięki dobrej 'przyswajalności' tekstu, ale też gigantycznej czcionce. :) Krótkie rozdziały przetykane są właściwie nie wiem czym, a tym bardziej po co, tekstami typu: "Las nie zapomina", "A drzewa wciąż szepczą" itd. Zapewne ma to budować klimat ale do mnie nie trafiło... Porządne zagrożenie powinno się czaić głęboko w cieniu a nie wychylać z takimi pogróżkami. :) Nie zmienia to faktu, że ta pozornie młodzieżowa książka od bardzo-nie-horrorowego wydawnictwa dostarczyła mi zadowalającej dawki wrażeń, tak więc polecam!

Las - Sharon Gosling
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Rok wydania: 2019 (oryginał 2017)
Stron: 376
Ocena: 7/10

2019/03/23

Obślizgłe Paluchy - Patryk Bogusz

"Wujek nigdy nie bawił się w jakieś ćwiartowanie na miejscu, upychanie do walizek. Zawsze powtarzał, że pod latarnią najciemniej i zwłoki należy wynosić w biały dzień przy przychodniach, wtedy nikt nic nie będzie podejrzewał, nikt nie zwróci nawet uwagi na markę samochodu czy sylwetki osób. Po prostu nikomu nie przyjdzie do głowy, że ktoś mógłby ot tak sobie wynosić zwłoki."

 "Obślizgłe Paluchy" to debiutancka minipowieść Patryka Bogusz, jeśli chcecie 'posmakować' nieco jego twórczości, zajrzyjcie na Niedobre Literki. Czuje się zobligowany ostrzec - znajdziecie tam BARDZO DZIWNE RZECZY, radzę uważać. :) Oczywiście wbrew zdrowemu rozsądkowi zapoznałem się ze wszystkimi tekstami, myślę, że tytuły takie jak: "Rumun i narkusy", "Trupy nie mają orgazmu" czy "Drag queen idzie na randkę" wiele wyjaśniają...

Główny bohater "Obślizgłych Paluchów" jest kucharzem w tytułowej restauracji,a cała fabuła to taka jego luźna relacja z kilku dni dość szalonego życia. Z racji zamiłowania do kulturystyki i zażywania końskich dawek sterydów (co ma wpływ również na psychikę) wyobrażałem go sobie jako Spejsona z "Blok Ekipy". :) Mamy więc krótki i drastyczny romans z otyłą Andżelą, konfrontację ze zdesperowanym ćpunem, trochę wspomnień z pakerni "U Mutanta" (tak, to nazwa siłowni), wyprawę po mięso do restauracji wraz z sadystycznym wujkiem Bernardem oraz poszukiwania uprowadzonej ukochanej z pomocą jednej z kelnerek. A wszystko przeplatane takimi tam życiowymi spostrzeżeniami...
http://www.domhorroru.usermd.net/75-thickbox
_default/patryk-bogusz-obslizgle-paluchy.jpg
Jest dużo bardzo obleśnych rzeczy, trochę czarnego humoru, trochę komentarzy odnośnie znanej wszystkim rzeczywistości, no i trochę bardzo absurdalnej fikcji. Czyta się to całkiem nieźle, bardzo szybko, od czasu do czasu nie da się nie parsknąć śmiechem, a jednak czegoś tej historii brakuje... Obrzydliwe opisy są staranne i sugestywne, jednak nie było efektu WTF?!, ekstremalne momenty zostały nieco zbyt obficie przyprawione humorem. Ale to już co kto lubi. Ja akurat zawsze mam problem z wczuciem się w klimat kiedy autora za bardzo ponosi. Patryk Bogusz w krótkiej formie spodobał mi się bardziej, tutaj niewiele brakowało, żeby historia kulturysty-kanibala stała się nużąca. Nie ukrywam, że liczyłem na ciut więcej. Co nie zmienia faktu, że mamy kolejne polskie nazwisko godnie reprezentujące literackie ekstremum.


"Obślizgłe Paluchy" - Patryk Bogusz
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2019
Stron: 90
Ocena: 6/10


2019/03/15

Wyrywacz rogów - Edward Lee

"(...) Była pożądaniem kryjącym się za każdym gwałtem, molestowaniem dzieci i aktami kazirodztwa. Była erekcją każdego serbskiego speca od tortur. Była synapsą, która poruszała każdym palcem wciskającym guzik odpowiedzialny za zrzucenie napalmu na kobiety i dzieci, była krwią, która płynęła przez serca każdego strażnika w obozach zagłady SS."
Dean Lohan to niegdyś kawał skorego do bitki sku#wysyna a aktualnie potulny pantoflarz terroryzowany przez własną żonę. Zanim Dean przeprowadził się do miasta i 'ustatkował', wiódł na farmie w Południowej Dakocie hardcorowe życie - rozróby w przydrożnych barach, zaliczanie wszystkich okolicznych kobiet, pomiatanie nimi, no i oczywiście wyrywanie rogów bydłu - bo w tym był najlepszy. Niestety gwałtowna zmiana sposobu życia odcisnęła swoje piętno na psychice Deana - męczą go wizje, w których robi to, co zrobiłby stary Dean - czyli ostrą drakę. Z pomocą w wyjaśnieniu tych zaburzeń przybywa jego kumpel - Ajax - nieudolny podrywacz, zboczony oblech i erotoman, ale też niespełniony psycholog. Tymczasem w rodzinnym wygwizdowie Deana dochodzi do fali brutalnych morderstw, wygląda na to, że ktoś musi ujarzmić przebudzone, pradawne zło...

http://www.domhorroru.usermd.net/81-thickbox
_default/edward-lee-wyrywacz-rogow.jpg
 Pozwolę sobie przytoczyć krótki cytat z "Wyrywacza rogów":
"(...) - Co to? Powieść grozy? Tylko idioci czytają takie rzeczy. Ludzie, którzy ćpają i tego typu gówno."

Co tu dużo mówić... Edward Lee nie przebiera w środkach. Jest naprawdę ostro, a to wszystko w atmosferze czarnego, groteskowego humoru. Czyli tak jak lubią czytelnicy ekstremalnej grozy. Kiedy, nie tak dawno temu, czytałem "Świnię" Edwarda Lee, kilkukrotnie zastanawiałem się "WTF?! Co za chore gówno!". Naiwnie myślałem, że nieprędko przeczytam coś równie porąbanego, ale jak widać... Rodzinne miasteczko Deana przeżarte patologią, wykolejeni bohaterowie, rynsztokowy język, ludzkie dewiacje opisane w najdrobniejszych szczegółach - wszystko przedstawione z właściwą autorowi mieszanką dosadności i ironii. Jeśli nie zachłyśniecie się bezkompromisową treścią, to nieco głębiej znajdziecie kilka 'życiowych prawd'. Zgadnijcie, co jest bardziej złe - mieszkańcy DeSmet czy pradawna siła zamieszkująca cuchnącą otchłań nieczynnej kopalni?

Okładka - rewelacja! Dom Horroru wypuścił również limitowane wydanie w twardej oprawie, z inną grafiką okładkową. Nie powiem, elegancka, jednak mi bardziej przypadła do gustu standardowa wersja. Reasumując - jeśli chcesz przeżyć naprawdę szaleńczą jazdę w domowym zaciszu, to polecam. Miejmy nadzieję, że nic gorszego niż przeorana psychika cię nie spotka. :)

"Wyrywacz rogów" - Edward Lee
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2019 (oryginał 2002)
Stron: 170
Ocena: 8/10

2019/03/12

Kartki wyrwane z podróżnego dziennika - Edward Lee

"Całe to miejsce było w przeważającej części meliną dewiantów; pławiącym się w półmroku zgromadzeniem satyrów, inkubów, pożądliwych demonów, którymi być może jesteśmy wszyscy pod kruchą maską człowieczeństwa."
"Kartki wyrwane z podróżnego dziennika" to, ni mniej, ni więcej - kartki wyrwane z podróżnego dziennika. A dziennik ów znaleziono w autobusowym koszu na śmieci. Do kogo należał? Do pewnego Howarda z Providence. Tak - do TEGO Howarda.

Czasy Wielkiego Kryzysu. Podczas podróży do Nowego Orleanu, na głębokim zadupiu gdzieś w Wirginii psuje się autobus. Pasażerowie muszą zaczekać na naprawę do następnego dnia. Przypadkiem (a jakże!) nieopodal tego przymusowego przystanku, rozbija się wesołe miasteczko. Z braku lepszych rozrywek i ochoty na kandyzowane jabłko, nasz bohater - Howard, bierze udział w niesamowitym WĘDROWNYM SHOW O'SLAUGHNASSEY''A. Wesołe miasteczko robi wrażenie, jednak prawdziwych wrażeń dostarczy Howardowi wizyta w "Czerwonym wybiegu" - namiocie z rozrywkami przeznaczonymi wyłącznie dla dorosłych... Howard, nie dość, że wpada w kłopoty, to jeszcze staje się przypadkowym bohaterem, świadkiem brutalnych wydarzeń w pobliskiej osadzie mieszkańców wzgórz a nawet... No, tego już nie mogę zdradzić. :)

http://www.domhorroru.usermd.net/80-
thickbox_default/edward-lee-kartki
-wyrwane-z-podroznego-dziennika.jpg
Edward Lee jak zwykle nie zawodzi. W jego 'wesołym' miasteczku aż roi się od nieludzko zdeformowanych wybryków natury. Oczywiście nie obyło się również bez, jakże kreatywnej, rzezi, orgii i ''pobocznych' scen ostrego seksu. A to wszystko na mniej niż stu stronach! Fabuła nie jest szczególnie skomplikowana ani zaskakująca, jednak kwiecisty styl narracji Howarda w starciu z językiem zdegenerowanych, nieokrzesanych wieśniaków to istny majstersztyk! :) Uwielbiam ten absurdalny, czarny humor...

Trzeba przyznać, że tłumaczenie na polski to w tym przypadku kawał dobrej roboty. No i okładka. Miło się patrzy na projekty Shred Perspectives Works. Pokuszę się o tezę, że Dawid Boldys i jego grafiki są dla literatury grozy tym, czym prace Dark Crayon dla fantastyki. Wydawnictwo Dom Horroru zaczynało skromnie, jednak widać duży progres. Tytułów cały czas przybywa, poziom tekstów trzyma się na bardzo przyzwoitym poziomie... Jedyne czego mi brakuje, to kwestie czysto estetyczne - skrzydełka okładek i większa spójność graficzna. Przykładowo: wszystkie grzbiety czarne, loga na jednej wysokości. Bo jest lekki chaos w tej materii. :) Ale tak poza tym? Kolejna anormalna, acz satysfakcjonująca lektura. Polecam.

"Kartki wyrwane z podróżnego dziennika" - Edward Lee
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2019
Stron: 98
Ocena: 7/10


2019/03/09

Internat - Serhij Żadan

"Niby nikogo tu nie ma. Plac jest pusty i cichy. Przebiec na jego drugą stronę to kwestia minuty. Ale i tak jest przerażająco - nikt cie nie widzi, ale i ty nikogo nie widzisz. Księżyc wisi akurat nad budynkiem pałacu, jakby podpowiadał: ruszajcie, nie traćcie czasu, biegnijcie prosto w moje martwe światło. Biegniemy, szepcze Pasza, nie puszczając dłoni małego, i rwą przed siebie".
Jestem ogromnym fanem prozy Cormaca McCarthy'ego. Jeśli mam szansę poczuć klimat choćby zbliżony do jego twórczości , to nie przepuszczę. "Wyobraźcie sobie Drogę Cormaca McCarthy’ego, tyle że osadzoną w zimowym wojennym Donbasie. To jest właśnie Internat". No i zostałem przekonany. Ale na takie porównania to trzeba sobie zasłużyć. "Internat" dał radę.

Cała historia rozgrywa się w przeciągu raptem trzech dni, ale klimat ma tak gęsty, że wystarczyłoby na trzy miesiące. Główny bohater - Pasza, nauczyciel języka (właśnie tak się przedstawia), 35 lat, średnio sympatyczna osobowość i niezbyt wygórowane oczekiwania wobec życia, niesprawna ręka. Mężczyzna niechętnie wyrusza do internatu po swojego siostrzeńca, trwa wojna więc nie zanosi się na łatwą podróż. Im dalej od domu odchodzi Pasza, tym mocniej jest osaczony przez szaleństwo. Nasz bohater nie identyfikuje się z żadną ze stron konfliktu, wypiera rzeczywistość, nie chce mieć z tym wszystkim nic wspólnego. Jednak nie łatwo uciec przed koszmarem, będąc w jego wnętrzu.

https://czarne.com.pl/uploads/catalog/product
/cover/1300/large_Internat_ok__adka_net.jpg
"Internat" jest kapitalnie napisany. Lektura wyzwala naprawdę intensywne emocje, z tym, że nie są one przyjemne. Dusząca atmosfera, wszechobecne zagrożenie, język ocierający się o jakąś brutalną poetyckość. Chwilami byłem autentycznie przybity podczas czytania, a jednak brnąłem dalej. I to jest właśnie dobra literatura - trochę zszarga czytelnika ale na pewno nie pozwoli szybko o sobie zapomnieć. Pasza spotyka na swojej drodze ludzi wypaczonych przez zaistniałą rzeczywistość, nieufnych i zagubionych. Mimowolnie staje się nie tylko świadkiem, ale i uczestnikiem irracjonalnych, ponurych wydarzeń. A cała opowieść ma jasny, choć nie napisany wprost przekaz. Jeśli w książce co jakiś czas natrafia się na fragment, po którym trzeba na chwilę przerwać czytanie, odetchnąć, wrócić do niego i pozwolić żeby mózg to przetrawił - mamy do czynienia z czymś naprawdę dobrym.

Polecam miłośnikom 'brudnego' liryzmu i mocno stężonego koszmaru, który powinien być snem, ale nie jest. "Internat", mimo ciężaru treści, czyta się bardzo sprawnie. Gorzej jeśli chodzi o pozbycie się jej z głowy. Po raz kolejny potwierdza się prawda, że nie ma gorszego horroru niż rzeczywistość. A rozszalały bezsens wojny dalej spala ten schorowany świat, czy to się komuś podoba czy nie...

"Internat" - Serhij Żadan
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2019
Stron: 288
Ocena: 9/10
























"Internat" - Serhij Żadan
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2019
Stron: 288
Ocena:

2019/03/02

Bracia Sisters - Patrick DeWitt

" (...) Ruchy miał precyzyjne i żwawe; poczułem nadzieję, że ta zmiana w jego zachowaniu wiązała się w jakiś sposób z naszą kłótnią z poprzedniego wieczora, że postanowił zachować względna trzeźwość i wstać rano, tak żebym dzięki temu poczuł się lepiej i żebyśmy mogli spojrzeć na naszą pracę z moralnego punktu widzenia. Aż po chwili spostrzegłem, że wystające z kabur kolby pistoletów aż lśnią - wyczyścił je i wypolerował, jak zwykle przed wykonaniem zadania."
Ekranizacja "Braci Sisters" zagościła w polskich kinach raptem tydzień temu. Bez wątpienia to bardzo dobry film, jednak literacki pierwowzór jest jeszcze lepszy. Trzeba przyznać, że wybór tytułowych aktorów był strzałem w dziesiątkę. Z racji mojej miłości do westernowych klimatów trudno mówić o obiektywnej ocenie, dlatego zachęcam do przekonania się na własnej skórze - może nie każdy podzieli mój zachwyt, ale nikt nie powinien być zawiedziony.

Amerykański Zachód, rok 1851. Cóż to był za świat! Piękny w swojej prostocie, skrajnie brutalny, brudny a jednak pełen nadziei, świat nieograniczonych możliwości, śmierci i szaleństwa... Bracia Eli i Charlie Sisters wyruszają z Oregonu do Kalifornii aby wykonać zlecenie swojego 'pracodawcy', niejakiego Komandora - zabić Hermanna Kermita Warma. Bohaterowie przemierzają szlak, a śmierć idzie wraz z nimi. Całą historię opowiada Eli - 'spokojniejszy' z braci. Mimo wielu ofiar na swoim koncie, ten niezgrabny olbrzym okazuje się być zadziwiająco wrażliwym człowiekiem. Właśnie ta niezdarna wrażliwość budzi szczerą sympatię czytelnika. Eli zaczyna mieć dość ciągłego zabijania i włóczęgi pełnej niebezpieczeństw, coraz częściej myśli o spokojnym, ustatkowanym życiu. Natomiast Charlie, cóż... Charlie nie zamierza żyć inaczej. Igranie ze śmiercią traktuje jak doskonałą zabawę. A jednak pod skorupą cynizmu, przesadnej pewności siebie, lekkomyślności i zamiłowania do trunków kryje się 'zwyczajny' człowiek, który w głębi serca pragnie tego samego, co wszyscy ludzie.
https://czarne.com.pl/uploads/catalog/product/
cover/460/large_SistersBrothersHC_coverart.jpg

Postacie i zdarzenia których będziecie świadkami są pełne humoru i tragizmu, świat braci Sisters jest całkowicie nieobliczalny, ciągłe balansowanie pomiędzy skrajnymi emocjami fascynuje i skłania do namysłu. Wszechobecna śmierć, karykaturalne a jednocześnie bardzo wiarygodne postacie, to wszystko tworzy wspaniałą mieszankę i lekturę dostarczającą nie tylko mnóstwa rozrywki ale też 'materiału' do głębszych rozkmin. Kogo tutaj nie ma! Dentysta - amator, czarownica, obłąkany poszukiwacz złota, mściwi traperzy, waleczne kurwy, chłopak którego ktoś ciągle bije po głowie, mężczyzna który ciągle płacze... No i bracia. Tak bardzo różni a jednak sobie bliscy. Mordercy, ale nadal ludzie. Jeśli lubisz czarny humor to uważaj, bo uśmiech będzie szybko starty przez kolejne katastrofalne zdarzenie. Ale czy nie takie właśnie jest życie? "Bracia Sisters" trafiają tym samym do grona najlepszych książek jakie dotychczas przeczytałem. Polecam lekturę, tym bardziej jeśli macie w planach film. Absolutnie warto!

"Bracia Sisters" - Patrick DeWitt
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2013
Stron: 336
Ocena: 9/10



Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...