2022/10/30

Głód - Marcin Majchrzak

"(...) Poczułem, że mój żołądek zamienia się w bardzo ciężki głaz. Spojrzałem za siebie, nie żeby spotkać się wzrokiem z Denatką, ale żeby zobaczyć ciągnące się za nami koleiny w śniegu, nasz wydeptany tor. Był tam, naturalnie. Wzroku Denatki też nie udało mi się uniknąć. Ziała z niego absolutna pustka. Dziewczyna zaczęła krzyczeć, a był to krzyk pierwotny i dziki, krzyk pełen strachu i czystego szaleństwa. Z początku spróbowałem jakoś ją uspokoić, przemówić do rozumu, ale to nic nie dawało. Natalia krzyczała, a wraz z nią krzyczały wszystkie moje wnętrzności, wszystkie kości, wszystkie zwoje mózgowe. W końcu nie wytrzymałem".

Okładka "Głodu" należy do ścisłej czołówki moich ulubionych okładek z ubiegłego roku. Książkę która wygląda tak dobrze, kupiłbym bez względu na nazwisko autora. Fantastycznie piękny i złowrogi obrazek (Maciej Kamuda - świetna robota, cieszy oko ile razy na nią nie spojrzeć). Kiedy już zaspokoiłem swoją próżność, książka wylądowała na półce obok dziesiątek innych czekających na swoją kolej. I tak sobie stała kilkanaście miesięcy. Oczywiście nie było widać okładki, więc o niej zapomniałem. Klucz według którego sięgam po kolejne książki jest co prawda dość skomplikowany i nie za bardzo go ogarniam, jednak pozytywne spotkanie z "Ciszą" autora na pewno zbliżyły "Głód" do zrobienia z nim tego, do czego został stworzony.

"Będzie rzeźnia" - tak sobie pomyślałem, kiedy zobaczyłem "Głód" po raz pierwszy. No i się pomyliłem, bo nie było. Ale i tak było dobrze. A później była rzeźnia. I było jeszcze lepiej. Ale po kolei...

Tomek - główny bohater powieści, to postać która w większości czytelników wzbudzi coś na kształt sympatii. Dlaczego? Bo ma gorzej niż my. O ile każdy z nas ma od czasu do czasu prze#ebane, tak Tomek ma prze#ebane hurtowo. Zostaje wyrzucony ze znienawidzonej roboty, pobity przez lokalną patole a na koniec rozstaje się ze swoją dziewczyną i chwilowo nie ma nawet gdzie mieszkać. Co zrobić, kiedy zostajesz poniżony, pozbawiony jakichkolwiek perspektyw i nie masz co liczyć na wsparcie najbliższej osoby? Może wyjechać w Bieszczady? Tak! To opcja dobra jak każda inna. Towarzyszką i inicjatorką tej wesołej podróży staje się przypadkowo poznana nastolatka, która akurat uciekła z domu. Para bohaterów trafia na bieszczadzkie odludzia, ale zanim docierają do tymczasowego celu swojej podróży, łapie ich potężna zamieć śnieżna.

Pierwsza część "Głodu" zaskoczyła mnie paranoiczną grozą rodem ze "Szczeliny" Jozefa Kariki. Po dość (mimo wszystko) heheszkowym wstępie, gdzie lepiej poznajemy Tomka i Denatkę, nadchodzi moment, w którym rzeczywistość zaczyna się kruszyć i rozsypywać. Ponieważ polubiliśmy naszych bohaterów, zaczynamy się o nich martwić, coś tam stanowczo jest nie tak... Czytelnikowi przestaje być do śmiechu. Dzieje się sporo: jest makabrycznie, nastrojowo, obrzydliwie, dołująco i hardkorowo. Wszystkiego po trochu.  Scena z kreatywnym zastosowaniem przewodu od czajnika - nie zapomnę jej nigdy. (Trafia do mojego horrorowego kanonu [SBJP, pozdro dla kumatych]). Bawiłem się bardzo dobrze, kilkukrotnie skrzywiłem z obrzydzenia, pośmiałem, konkretnie zaniepokoiłem a nawet zostałem popchnięty do rozważań natury etycznej. Jak na drugą powieść 'nowego' autora to bardzo dobra robota. Polecam.

PS Nie wiem jak to tam wyszło z "Głodem" po 'incydencie' z DH, ale wygląda na to, że jest problem z dostępnością. Szkoda gdyby ta książka miała gdzieś zniknąć. 

"Głód" - Marcin Majchrzak
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2021
Stron: 251
Ocena: 7,5/10

2022/10/16

Dreszcze - Mariusz Wojteczek

"Straciliśmy młodość. Odeszła, pozostała tylko bladym wspomnieniem. I trzeba z tym żyć. A ci, co nadeszli po nas, nie rozumieją naszej tęsknoty, bo nie znają już tego, co myśmy stracili, nic takiego nie doświadczyli. Niewinność tracą zupełnie inaczej." M. Wojteczek "Droga"

Zanim "Dreszcze" trafiły na moją półkę, przez bardzo długi czas (nie każcie mi pisać jak długi) byłem przekonany, że na okładce widać kota, który płacze, i zakrywa sobie oczy łapkami. 😅 Kiedy już zajarzyłem co jest na okładce, to nadal nie zdawałem sobie sprawy jakie złoto kryje się wewnątrz... Zdarzyło mi się czytać pojedyncze opowiadania Mariusza Wojteczka, ale dopiero "Dreszcze" uświadomiły mi, jak kapitalnym jest autorem.


Empatia i ocalenie - Wojciech Gunia
Zbiór otwiera kilka trafnych uwag na temat autora oraz jego twórczości. Raczej nie da się tego lepiej opisać.

Dreszcze
Pierwsze opowiadanie to wariacja na temat motywu wampira. Fantastyczny klimat grozy - zimne moskiewskie ulice, dużo samotności, brudu i beznadziei. A w centrum tej posępnej historii człowiek i jego demony.

Droga
Opowiadanie dedykowane Stephenowi Kingowi, i mające w sobie sporo z Kinga. Absurdalny punkt wyjścia, zręcznie obudowany wciągającą historią, sporo zagadkowych, łatwo wczepiających się w wyobraźnię motywów, szczypta nostalgii (to też zawsze dobrze wchodzi). Kilka lat temu, podczas ogniska zorganizowanego przez grupę znajomych, w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęło kilkoro z nich. Ci, którzy 'ocaleli', cały czas zastanawiają się, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło...

Ludzie jak psy
Fajna, zimowo-patologiczno-beznadziejna sceneria, podobnie jak w "Dreszczach". Szybko się łapie ten klimat. Jeden z katów służących Polsce Ludowej mierzy się z przeszłością. Cholernie przygnębiające, ale z całą pewnością warte przeczytania.

Stróż
Mocno obyczajowe, z dużą uwagą przygląda się uczuciom, które kotłują się w ludzkich głowach, a nad którymi ludzie mają trudno zapanować. Daje do myślenia. 

Golem
Bardzo brutalne. Facet porywa krakowskie prostytutki (które ponoć nie czują zimna), i nie kończy się to wszystko dla niego najlepiej... 

Liczba początku i końca
Mężczyzna dowiaduje się o niespodziewanej śmierci swojej żony. Kobieta ukrywała przed nim pewne istotne fakty. Zakończenie nieco mi zazgrzytało, chociaż z drugiej strony dało sporo do myślenia.

Poemat Martwego Chłopca
Grubego kalibru rozkminy o sensie istnienia, Bogu, życiu, śmierci... Nie za wesoły tekst, ale ma w sobie jakiś hipnotyczny czar. 

Gdybym tylko mogła latać
Opowiadanie znane z "Żertwy". Jedno z moich ulubionych. Pięknie napisane, przesycone cierpką melancholią. Doskonały przykład literackiej (i nie tylko) wrażliwości autora.

Schronisko
Para młodych ludzi o mały włos nie gubi się w górach, na szczęście trafiają na pomocnego górala i znajdują schronienie na noc. Nie porwało mnie, ale czytało się bardzo przyjemnie.

Piątka z St Ives
Francja, II wojna światowa, grupa żołnierzy jest świadkiem dziwnych zdarzeń. Jak zwykle przy takiej tematyce (UFO) błyskawicznie się nakręciłem, trochę niepotrzebnie, bo historia jest dość krótka. Wielka szkoda, kolejny dobry tekst który z przyjemnością widziałbym w formie powieści.

Bestia
W moim odczuciu najsłabsza historia. Firma zajmująca się wycinką lasu zatrudnia grupę myśliwych, którzy mają zlikwidować tytułową bestię, powstrzymującą prace drwali. Zbyt oczywista, przez co wydaje się nachalna w swoim (słusznym, co by nie mówić) przesłaniu. 

Ballada Jeremiaha Westa
Stany Zjednoczone Ameryki, czasy wojny secesyjnej. Tytułowy bohater próbuje ułożyć sobie życie. Zaskoczyło mnie to opowiadanie, i to parokrotnie. Dodatkowy plus za mega upiorną scenę w stodole. Chętnie przeczytałbym powieść w takich klimatach.

"Dreszcze" to dowód na to, że w odpowiednich rękach nawet najbanalniejsze motywy grozy można przekuć w nieoczywiste, poruszające i budzące lęk opowieści. Światy Mariusza Wojteczka mają mroczne barwy, ale to subtelność z jaką je przedstawia przynosi prawdziwy niepokój. To jest dokładnie to, czego szukam w literackiej grozie. Nie posiadam talentu autora w pisaniu o emocjach, więc na tym zakończę swoje pokraczne próby. Polecam przeczytać i osobiście dać się pochłonąć. Bardzo dobra rzecz.

"Dreszcze" - Mariusz Wojteczek
Wydawnictwo IX
Rok wydania: 2021
Stron: 370
Ocena: 9/10

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...