2024/08/27

"Mickey & Mo" Tomasz Czarny i Robert Essig, "Dziecko" Edward Lee

"Monicę (na któą wszyscy mówili „Mo”) poznał, gdy kupowała metę od Bone'a. A kupowała dużo i często. Była solidnie wkopana w to gówno. Mickey nie wiedział czemu, ale ta wychudzona, zaniedbana i przećpana laska podobała mu się. Była pewna siebie, i mimo, że znajdowała się na dnie, miała jeszcze charakterny błysk w oku. Pogadali sobie trochę paląc papierosy i crack. A później wsiedli do pickupa Mickeya, pojechali do starej szopy, którą Mickey mijał przejazdem i kochali się tam jak dzikie zwierzęta". - "Mickey & Mo"

Najnowsze tytuły z Domu Horroru zachęciły mnie tematyką i nazwiskami. Ćpuny gotujące metę w odludnych lasach? Co poradzić - mam słabośc do tego typu klimatów. Nowy Edward Lee po polsku? Pewnie! Gwarancja jakości. Ostatnio zasugerowałem, że jak się człowiek oczyta tej ekstremy to już mało co go rusza i w ogóle... Dwie niepozorne ksiązeczki, będzie jak znalazł na odmóżdżenie. Co złego może się stać???

Nikomu nie polecam tych książek. Chcecie? Czytajcie. Ale róbcie to na własną odpowiedzialność. 

źródło: https://domhorroru.pl/pl/

Na początek "Mickey & Mo". Zakochana para zdegenerowanych narkomanów produkuje sobie metaamfetaminę w jakiejś zapadłej dziurze w stanie Maryland. Przyjaciółka Mo prosi ją o przysługę - opiekę nad dzieckiem przez jedną noc. Matka musi odreagować trudy macierzyństwa i się porządnie wyszaleć. Mo akceptuje prośbę. Niestety. Co na plus: świetny, ćpuńsko-wieśniacki brudny klimat (nie oceniajcie mnie), slang, całkiem charakterystyczni bohaterowie, a przede wszystkim główny twist, gdzie potrzebowałem stanowczo zbyt wielu sekund zanim dotarło do mnie co tam się właściwie stało. Minusy: po tym najbardziej szokującym momencie (gdzie chwilowe niedopowiedzenie i SUGESTIA robią największą robotę, nie późniejsze dosadne opisy) dalsze pastwienie się nad tematem nie budzi już większych emocji, za minus można też uznać bardzo otwarte zakończenie i brak gwarancji na kontynuację. 

No dobra, to było posrane. Czas na Edwarda Lee. Dwie krótkie nowelki. I faktycznie - jednym z głównych motywów są tutaj dzieci. W tytułowej historii główny bohater zostaje wrobiony w odpowiedzialnośc za katastrofę budowlaną. Postanawia uciec od cywilizacji i zaszyć się w jakiejś zapomnianej przez Boga wiosce - wszystko wydaje się lepsze od parspektywy spędzenia reszty życia za kratkami. Podczas podróży zapyziałym autobusem wpada w oko pewnej kobiecie. Kobiecie, która ponoć nie cieszy się najlepszą reputacją w okolicy, na pewno nie cieszy się najlepszą aparycją, na dodatek ma przerażającego synka o wdzięcznym "imieniu" Szocik i równie przerażające zamiary wobec naszego zbiega. Z deszczu pod rynnę. Zestawienie eleganckich manierów głównego bohatera z kwintesencją patologii jest naprawdę zabawne. Ale poziom obrzydliwości wali w sufit i ciężko przebrnąć przez niektórę momenty. Lojalnie uprzedzam. 

Druga nowelka - "Fetyszysta", pozwala pogłębić więdzę czytelnika na temat ludzkich zboczeń. Wiedzieliście czym jest grawiditofilia? Ja nie. A jest to pociąg seksualny do ciężarnych kobiet. Główny bohater podczas ważnej podróży służbowej postanawia skorzystać z usług prostytutki w zaawansowanej ciąży. Wieczór kończy się... zaskakująco. Na pewno nie tak, jak sobie planował. No cóż, po raz kolejny mamy do czynienia z ekstremą w najczystszej postaci. Myślę, że nawet czytelnicy obyci z tą "estetyką" będą mieć wątpliwości przy przewracaniu kolejnych kartek. Nie nastawiałem się tutaj na jakieś wyjątkowo szokujące treści (jak na standardy horroru ekstremalnego), jednak przeczytałem coś, co łamie kolejne granice i nie ukrywam - pozostawiło mnie w stanie jakiegoś rozbicia. A wiecie co jest najgorsze? Że nawet najbardziej zwyrodniała fikcja najpewniej jest właśnie dla kogoś na świecie rzeczywistością. I nie da się nic z tym zrobić. 

"Mickey & Mo" - Tomasz Czarny i Robert Essig
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2024
Stron: 50
Ocena: 7/10

"Dziecko" - Edward Lee
Zawiera nowele "Dziecko" i "Fetyszysta"
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2024
Stron: 102
Ocena: 7/10

Kolczaste łzy - S.A. Cosby

 "(...) – Mój brzuch. Widzę moje flaki. – Słowa Gremlina były tak ciche i lekkie, że omal nie porwał ich wiatr. Grayson i Kopuła podesz...