"Trzy kwadranse w trzydziestosiedmiostopniowym mrozie, nad głowami wybrzuszone kurtyny zorzy. Zmierzch trwał niemal dwanaście godzin, gorzał na północy, na śniegu, jak biały, krystaliczny piasek, który marszczył się pod naporem wiatru mknącego z szybkością piętnastu mil na godzinę ku północnemu zachodowi. Trzy kwadranse żeby dotrzeć do zasypanego śniegiem baraku. Z wąskiego komina nie unosił się dym. Przyspieszyli".Rok 1938. Stacja badawcza na Antarktydzie. Zimno jak sku#wysyn. I wiatr. Wiatr jest najgorszy - wiadomo. Ale jest coś jeszcze gorszego... Badacze odnajdują ukryty pod lodem przez miliony ( ! ) lat statek kosmiczny. I zamrożonego ufoluda. Nie jakiegoś wątłego szaraka z wielkimi oczami, tylko istotę, która nie dość, że potrafi wpływać na psychikę ludzi, to jeszcze jest w stanie stać się ich perfekcyjną kopią. Jak z czymś takim walczyć?
![]() |
źródło |
Bardzo spodobał mi się styl Campbella - niemal poetyckie opisy przeplatają się z 'twardymi' danymi. Bohaterowie są naturalni, MOŻE czasami mówią ciut za dużo, ale co tam... ;) Naprawdę szkoda, że to takie krótkie... :/ Na pocieszenie dostajemy 5 rozdziałów kontynuacji, nad którą cały czas trwają prace, oraz posłowie "Ballada o końcu świata", gdzie Piotr Gociek pisze o fenomenie filmowego "The Thing" Johna Carpentera. Dziś to film absolutnie kultowy, jednak początki miał ciężkie...
Trzeba też wspomnieć o wydaniu. Majstersztyk. Nawet jak na Vesper, które przecież słynie z ładnych wydań. Ilustracje Macieja Kamudy są hipnotyzujące, jest w nich taka fajna oldskulowość, która idealnie wpasowuje się w klimat powieści. Piękna robota. Jeśli podobał Ci się film z '82, lubisz horrory i genialnie wydane książki - wszystko przemawia za zapoznaniem się z tą pozycją. Polecam!
"Coś" - John W. Campbell
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2019
Stron: 244
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz