"(...) Zamiast uciekać w popłochu, Candice stanęła jak wryta. Po prostu nie mogła ogarnąć rozumem, że zamaskowany, dzierżący maczetę morderca nachodzi domek w lesie, by siać krwawe spustoszenie w grupie imprezujących młodych ludzi. To było zbyt absurdalne. To musiał być jakiś żart. Przybrała wyzywającą pozę, uśmiechając się i krzyżując ręce na piersiach. - Ładny kostium, ale to jeszcze nie Halloween. Czy to jest gumowa maczeta? Założę się, że tak. Dobra robota z tą udawaną krwią. Mężczyzna przechylił głowę, mrużąc oczy. Wydawał się niemal komicznie zdezorientowany. Candice nieśmiało zrobiła krok w jego stronę, rozkładając ramiona i wyciągając rękę. - Czy mogę dotknąć twojego małego rekwizytu?".
Bryan Smith to kolejny z popularnych amerykańskich autorów horroru który zadebiutował ostatnimi laty w Polsce. Jeśli lubicie slasherowe klimaty to koniecznie powinniście zainteresować się poniższym tytułem. Nie jest on co prawda pozbawiony wad, jednak w ogólnym rozrachunku zapewnia całkiem satysfakcjonującą lekturę.
Za kilka dni mieszkańcy Willow Springs będą świętować Halloween. O ile dożyją, gdyż miasteczkiem wstrząsa fala brutalnych morderstw. Oprócz zmasakrowanych ciał, oprawca zostawia na miejscach zbrodni dynie. Policja raczej marnie radzi sobie z odkryciem tożsamości mordercy, zaś ofiar przybywa. Kim jest psychopata? Nie trzeba długo czekać, żeby poznać odpowiedź na to pytanie. Zaskakująco szybko dowiadujemy się kto, i dlaczego zabija. 25 lat wcześniej grupka lokalnych łobuzów skrzywdziła bezbronnego chłopca. Nadszedł czas na zemstę.
Dwie największe wady tej powieści, to brak jakiegokolwiek elementu zaskoczenia jeśli chodzi o sprawcę morderstw, praktycznie od początku mamy wszystko podane na tacy, oraz niekonsekwentne, błyskawiczne zakończenie. Ale są też plusy. :) Na szczęście plusów jest więcej. Zacznę od dynamicznej, przyjemnej w odbiorze narracji, niezbędnej przy typowo rozrywkowej lekturze. Właściwie tempo spada dopiero w finale, czy raczej zostaje nagle ucięte wraz z samą historią. Podobał mi się również klimat stereotypowego, amerykańskiego miasteczka oraz jego mieszkańców, gdzie większość ludzi ukrywa jakieś brudne sekrety. Kolejny plus dla kreacji 'głównego bohatera' - dostajemy jakąś tam historię, dlaczego stał się tym, kim się stał. Przez chwilę czułem nawet współczucie, dopóki nasz protagonista się porządnie nie rozbestwił. Doceniam również kreatywność autora w kwestii tzw. rzeźni. Można poczuć prawdziwy dyskomfort czytając te opisy. Sceny z przeszłości, kiedy sadystyczne dzieciaki pastwią się nad swoją ofiarą, no, trudno się to czyta. Właściwie jest to znacznie bardziej poruszające niż późniejsze wydarzenia, gdzie krew leje się strumieniami. Zaskakuje również fragment, gdzie jedna z ofiar miała od dawna myśli samobójcze, oraz reakcja samego mordercy...
Prawdopodobnie całkiem szybko zapomnę o tej historii, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. "Wszystkie święta umarły" to dobry wybór dla czytelników poszukujących szybkiego, łatwego i przyjemnego horroru. Taka tam rozrywka na letnie wieczory. Czasami tyle wystarczy żeby zając czymś głowę, i czuć coś w rodzaju zadowolenia. :)
"Wszystkie święta umarły" - Brian Smith
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2022 (oryginał 2015)
Stron: 280
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz