"(...) – Mój brzuch. Widzę moje flaki. – Słowa Gremlina były tak ciche i lekkie, że omal nie porwał ich wiatr. Grayson i Kopuła podeszli do śmiertelnie rannego towarzysza. Gremlin nie miał dolnej połowy brzucha, a z miejsca po niej, jak wysmarowane tłuszczem węgorze, wypływały wnętrzności. Leżał w kałuży krwi i gówna tak dużej, że można by się w niej wykąpać. Jego nogi wyglądały jak paluszki chlebowe upieczone przez ślepego piekarza".
Brutalna, 'męska' literatura i poetycki język? Wchodzę w to. Mam słabość do poetyckiego języka. (Pewnie dlatego nadal lubię słuchać starych, rockowych ballad, jakkolwiek naiwne by nie były;).
Ike i Buddy Lee to dwóch gości w średnim wieku z przestępczą przeszłością. Poznają się w niezbyt miłych okolicznościach - podczas pogrzebu swoich synów. Brutalnie zamordowani mężczyźni byli małżeństwem. Zarówno Ike, jak i Buddy Lee nie akceptowali ich związku. Teraz nie potrafią zaakceptować własnej ignorancji. Ich chłopcy nie żyją. Śledztwo utknęło w miejscu. Co pozostało?
źródło: [klik] |
Ike - małomówny, czarnoskóry właściciel firmy ogrodniczej, obecnie przykładny obywatel. Przed laty, podczas odsiadki dorobił się wymownego pseudonimu - Furiat. Buddy Lee - samotny, nieco zaniedbany miłośnik trunków, mieszkający w przyczepie, z ciętym poczuciem humoru i słabością do kobiet. Bohaterów sporo rożni, ale jedno ich łączy. Chęć zemsty za wszelką cenę. Ustalmy to od razu: tak, zgadza się, to są dobrze znane motywy. Książki, seriale, filmy. Nic nowego. Od początku można przewidzieć, jak to się wszystko potoczy. Zapyziałe bary, gangi motocyklowe, pościgi, bójki, strzelaniny i co tam jeszcze. Czym więc ta książka się wyróżnia? Na pewno językiem. Chociaż nie brakuje bluzgów i mowy potocznej, to S.A. Cosby ma tendencję do uderzania w piękne, poetyckie tony. Skutek? Podobało mi się, bo (jak już wspomniałem) jestem po prostu łasy na takie coś. Ale uczciwie muszę przyznać, że było kilka momentów, kiedy autor przeszarżował. Jeśli czytam więcej niż raz, że coś było tak ostre, że można by tym kroić chleb, silnik "zadieslował" a kolczaste okazały się nie tylko łzy, ale też np. słowa - cóż, jakiś tam zgrzyt mimowolnie zarejestrowałem. Czepianie się mam za sobą, więc co dobrego tutaj poza ładnym językiem... Tempo. Zero dłużyzn, czysta akcja, niechętnie przerywałem lekturę. (Gdybym tylko na co dzień czytał z takim zaangażowaniem). Kolejny plus - dość mocna eksploracja tematu zaakceptowania cudzej odmienności. Kolor skóry, orientacja seksualna, status materialny. Bez taniego moralizatorstwa, z kilku płaszczyzn, bardzo spoko. Ostatni plus to postać Buddy'ego Lee. Urocza bezczelność, zaskakująca wrażliwośc, no, z kimś takim człowiek chętnie pogadałby o tym i owym przy piwie. Podsumowując - "Kolczaste łzy" to solidny, literacki akcyjniak, z którego można wyłuskać coś więcej, i dzięki temu nie zapomnieć o książce wraz z przeczytaniem jej ostatniej strony. Kolejna powieśc autora - "Asfaltowa pustynia" jest zrobiona na tych samych patentach. Ale i tak po nią sięgnę. I też przypadnie mi do gustu.
"Kolczaste łzy" - S.A. Cosby
Wydawnictwo: Agora
Rok wydania: 2024 (oryginał 2021)
Stron: 368
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz