Dzisiejsza opinia będzie miała nieco inną formę niż zazwyczaj. Podobnie jak przedmiot owej opinii. Tomasz Siwiec stworzył własnymi rękami (dosłownie) rzecz, obok której fani bezkompromisowego horroru nie są w stanie przejść obojętnie - papierowy zin pod wymownym tytułem "OHYDA".
Za kilkanaście złotych można nabyć wielce satysfakcjonującą lekturę w sam raz na wieczór. Co znajdziemy w pierwszym numerze pisma? Już Wam mówię:
- wstęp Tomasza Siwca z dużą dawką ciętego humoru i niewymuszonej swobody,
- szybki przegląd wartych uwagi newsów z grozowego podwórka,
- mnóstwo mini-opinii o krótkometrażowych horrorach których prawdopodobnie jeszcze nie znacie (czasami to nawet lepiej),
- 4 opowiadania: "Smakosz" Przemysława Kyrcza (klimaty rodem z "Driftililii" Edwarda Lee, trzeba uważać, najlepiej czytać na czczo:), "Biegacz" D. A. Reckiego (Fajny survival z poje#anym dzięciołem), "Położna" Magdaleny Lasoty (Nie potrzebuję większej rekomendacji żeby sięgnąć po zbiór opowiadań autorki, jest <<<GRUBO>>>), no i na koniec "Jestem operatorem" Macieja Klimka (Tego od potężnej kolekcji książkowych horrorów. Opowiadanie krótkie, a szkoda, bo ewidentnie widać, że w wyobraźni autora rodzą się naprawdę interesujące rzeczy).
- 2 wywiady: pierwszy z Leszkiem Bigosem - autorem książki "Kastrator", drugi z Tomaszem Czarnym - autorem oraz właścicielem wydawnictwa Dom Horroru.
Bardzo fajna inicjatywa, świetny efekt końcowy, 100% satysfakcji z lektury jeśli o mnie chodzi. Trwają prace nad numerem drugim. Jeśli się wahasz - przestań. Poczekaj na dwójkę i zamawiaj obydwie części. Dobra zabawa gwarantowana. Pomyśl o przyszłości - znajdziesz taka gazetkę za dziesięć lat i ze łzami w oczach przyznasz rację, że "kiedyś to ku#wa było!". :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz