2024/04/17

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej nam się pracowało we dwójkę. Niestety pewnego razu, po jakiejś ciężkiej nocnej popijawie, butelka spłatała mi figla: film mi się urwał. Po powrocie do domu pamiętałem mgliście fragmenty jakichś odbiegających od rutyny działań, w jakie się tego wieczoru angażowałem, ale jak było naprawdę, nie byłem w stanie sobie przypomnieć. Następnego ranka, przed pójściem do pracy, opowiedziałem o tym Jane.
– Obawiam się, że mam przejebane. Ale może jestem przewrażliwiony".

Fakt, że sięgnąłem po twórczość Bukowskiego okazał się doskonałą decyzją. Zdaje sobie sprawę, że szalone przygody alkoholika nie potrafiącego zagrzać miejsca w żadnej pracy na dłużej niż kilka miesięcy (i to tylko wtedy, kiedy można w owej pracy 'walić w ch#ja') może się wydawać niezbyt ambitną lekturą, ale cóż... Uwielbiam ten humor, tę bezpośredniość i schowaną pod spodem wrażliwość. 

źródło: https://www.noir.pl/produkt/2706/faktotum

Jeśli powracające żarty o genitaliach są dla Ciebie gorszące - nie polubicie się z Henrym. "Listonosz" w porównaniu z "Faktotum" wydaje się dość subtelny. Tutaj jest ostrzej, brudniej i brutalniej. Ale też śmieszniej, odrobinę smutniej (nie bardziej niż smutne jest życie samo w sobie) i dynamiczniej. Chociaż każda historia głównego bohatera zaczyna się i kończy niemal tak samo. Hanry Chinaski szuka pracy, znajduje ją lub nie, jeśli znajduje to wkrótce zostaje wywalony lub odchodzi. Przekrój podejmowanych zajęć jest imponujący, a co mi tam, postaram się wymienić wszystkie: pakowacz w domu wysyłkowym, asystent drukarza, magazynier w sklepie z częściami samochodowymi, monter tablic reklamowych, pracownik w fabryce psich krakersów, pakowacz w sklepie z damską konfekcją, dobra - odpuszczam, to dopiero 63 strony. Jest tego sporo jak widać. Kolejne miasto, kolejny tani pokój, kolejne kobiety, szanse i porażki. Henry wie jakie jest życie, wybitnie się tym wszystkim nie zraża. Wrodzona tendencja do kombinatorstwa, wymykające się spod kontroli picie oraz zwyczajna ironia losu powodują masę absurdalnych sytuacji. Dawno się tak nie uśmiałem, choć nie zawsze było do śmiechu. Gorzki śmiech to też śmiech.

Co może być fascynującego w historii stukniętego pijaka wiecznie szukającego roboty? To nie brzmi zbyt dobrze... A jednak. Bukowski stworzył bohatera z krwi i kości, kogoś kto nie tylko wzbudził moją sympatię (oprócz drobnych zgrzytów) ale nawet na swój sposób mi zaimponował. Chinaski coś w sobie ma, jakiś dziwny rodzaj godności i takiego, bo ja wiem? Zgaszonego optymizmu? Mimo pijackich odpałów i etycznie wątpliwych zachowań, mimo kłód rzucanych mu pod nogi, całej tej niedoli, on bierze co jest i nie traci pogody ducha. Może i czasem zdarzy mu się zrobić coś skrajnie głupiego, ale komu się nie zdarza... Społeczny margines, bieda, brud, alkohol, a pośród tego zwyczajni ludzie, każdy ze swoją unikalną historią, duszą i sercem. 

Jedna książka, która potrafi rozbawić (dosłownie) do łez, przygnębić i poklepać po plecach, w której obok historii o wszach łonowych mamy rozważania nad ludzką egzystencją i nieoczywiste uwagi dotyczące naszej natury, taka niby o niczym, jednocześnie pełna treści, szczera, dająca mnóstwo satysfakcji, po lekturze której człowiek czuje się autentycznie pokrzepiony. Zachęcam do czytania i przy okazji wzniesienia toastu ku pamięci Bukowskiego, zasłużył sobie.

"Faktotum" - Charles Bukowski
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Wydanie: VI
Rok wydania: 2021 (oryginał 1975)
Stron: 240
Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...