2019/05/16

Księga M - Peng Shepherd

"Wówczas też zrozumiałam, jak działa Zapomnienie. Dlaczego czasami my, bezcieniści, po prostu o czymś nie pamiętamy, a dlaczego czasami coś się zmienia: bo istnieje różnica między sytuacją, w której zapomina umysł, a sytuacją, w której zapomina serce. Im więcej znaczy wspomnienie, tym więcej jest warte dla ciebie - i dla tego, kim jesteś. Serce odpuszcza z większym trudem. Ale co się dzieje, kiedy nie chcesz pożegnać się z czymś kruchym, co jest ci odbierane? Rozciąga się. A potem odrywa".
Indie, Brazylia, Panama. A później reszta świata. Niewytłumaczalna przypadłość sprawia, że ludzie tracą swoje cienie, a następnie wspomnienia. Zapominają kim są ich najbliżsi, zapominają kim są oni sami. Że trzeba jeść, oddychać... Po kilku latach od wybuchu epidemii Zapomnienia świat nie jest już taki jak dawniej. Ory i Max ukrywają się w opuszczonym hotelu, coraz trudniej przetrwać w zrujnowanym świecie, na domiar złego Max traci cień i pod nieobecność Ory'ego odchodzi. Mężczyzna stara się ją odnaleźć.

W fantastyce postapokaliptycznej bardzo cenię sobie realizm. Wiecie - surowa relacja z rozpadającego się świata. Im bardziej fikcja jest bliska rzeczywistości, tym lepiej. Przynajmniej dla mnie. A "Księga M"? Ta książka ma w sobie mnóstwo magii. Nie nazwałbym tego minusem, jednak warto wiedzieć, z czym potencjalny czytelnik będzie miał styczność. UWAGA! - SPOILER ALERT - UWAGA! Ta informacja ma dość istotny wpływ na odbiór książki. Ludzie którzy ulegają pokusie Zapomnienia, mają wpływ na rzeczywistość. Np. ktoś zapomina o jakimś miejscu, i to miejsce znika. Ktoś zapomina, że zwierzęta nie potrafią mówić, i może z nimi rozmawiać. Taka koncepcja jest ciekawa, owszem, ale też bardzo odważna, gdyż niesie za sobą nieograniczoną liczbę skrajnie absurdalnych konsekwencji. KONIEC - KONIEC - KONIEC. "Księga M" ma nieco 'bajkowy' klimat przywodzący na myśl "Stację Jedenaście", chociaż nie brakuje w niej brutalności. Z drugiej strony przywodzi na myśl "Wiek cudów" i jego kameralny, melancholijny nastrój. Bohaterowie tracą coraz istotniejsze wspomnienia, żyją, ale przestają być sobą, kurczowo próbują uchwycić się znikających wspomnień... Dopóki pamiętają.

http://katedra.nast.pl/literatura/
okladki/ksiegaM-large.jpg
 Wracając do fabuły - mamy Ory'ego próbującego odnaleźć ukochaną Max - i to jest 'rdzeń' całej historii. (Max 'rozmawia' z Orym nagrywając się na dyktafon). Oprócz tego jest jeszcze spora gromadka innych postaci - doktor Zadeh usiłujący rozgryźć fenomen Zapomnienia z pomocą swojego pacjenta - cierpiącego na amnezje wsteczną mężczyzny nazywanego Amnezjakiem, młoda irakijka Naz oraz jej siostra - Rojan, Ursula - która kieruje wozem kempingowym przewożąc grupę ocalałych, Hemu - pierwszego człowieka który stracił swój cień... Jest sekta, która ma własną interpretację tego, czemu ma służyć Zapomnienie, są pomniejsze kulty, trochę indyjskich legend i coś, co daje nadzieję tym, którzy jeszcze pamiętają - Nowy Orlean a w nim "Ten, który gromadzi". Szansa na ocalenie? A może zwykłą plotka?

Akcja "Księgi M" rozwija się raczej powoli, autorka prowokuje czytelnika do własnych przemyśleń, poświęcając przy tym sporo uwagi na zgłębianie psychiki bohaterów. Oczywiście są też dynamiczne momenty i całkiem epickie kawałki, jednak w ogólnym rozrachunku obcujemy z czymś głębszym, nie z tanią rozrywką a pozycją dość ambitną, przystępną w odbiorze a jednocześnie skłaniającą do refleksji. Czym są wspomnienia? Czym MY jesteśmy dzięki nim i czym bylibyśmy bez nich? Wydaje mi się, że "Księga M" to idealny materiał na wieloodcinkowy serial dla jakiegoś Netflixa czy innego Amazona. Sporo wątków, ciekawi bohaterowie, problem który dotyczy wszystkich ale na różne sposoby, no i magia...

Tak. Magia. Te 'magiczne' momenty nieco mnie irytowały. Bo z jednej strony mamy fajnie przedstawione dramaty bohaterów, a z drugiej zdarzenia które niewiele wnoszą, a jednak zmieniają postrzeganie historii. Być może to celowy zabieg. Muszę przyznać, że zakończenie jest zaskakujące chociaż gdyby obedrzeć je, jak i całą książkę, z nadprzyrodzonych akcentów (pomijając ideę utraty cienia i wspomnień) to "Księga M" spodobałaby mi się jeszcze bardziej. No ale to już co kto lubi. Może się czepiam. W końcu czego ja chcę od fantastyki? ;) Autor jest bogiem i może sobie stworzyć cokolwiek zechce...

"Księga M" - Peng Shepherd
Wydawnictwo: Burda Media Polska
Rok wydania: 2019 (oryginał 2018)
Stron: 464
Ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...