2021/05/23

Wiatr - Jozef Karika

"(...) Z trudem żegnali się z normalnością, ona jest najdroższa wszystkim. Nawet tak zwanym poszukiwaczom prawdy, który przekonują, że chcą zajrzeć na drugą stronę. Im chyba najbardziej. Tak naprawdę pragną tylko podrażnić się z tajemnicą. Przez krwawe poszukiwania, straszne opowieści i wierzenia. W cieplutkim domku. Prawdziwy widok drugiej strony by ich dobił. Nie znieśliby go, rozsypaliby się. Znam to, przecież jestem taki sam. Ci dwoje też, podobnie jak dziewięćdziesiąt dziewięć procent populacji. Na szczęście".

Lubię Starą Szkołę. Kameralne, skromne wydawnictwo, ale jak już coś wyda... Dobre książki bronią się same. Po fantastycznym "Kuklanym lesie" Anny Musiałowicz, przyszła pora na kolejną, (czwartą) powieść niezawodnego Jozefa Kariki. W moim prywatnym rankingu pierwsze miejsce nadal zajmuje "Szczelina", ale grubo się zastanawiam, czy nie zrobić z "Wiatru" wicelidera...


Od pierwszych zdań czuć, że to Karika. Słowacki pisarz ponownie zabiera czytelnika w nie za wesołą podróż. W swoim stylu - z pierwszoosobową narracją, bohaterem skaleczonym przez życie, brudnym i smutnym światem oraz górami, które kryją w sobie złe rzeczy. Historia zaczyna się od znalezionego na zapyziałym parkingu wideorejestratora (znajomy motyw, prawda?). Nagranie wydaje się zupełnie nie mieć sensu. Dwaj mężczyźni - kierowca i pasażer, chaotycznie krążą po okolicznych miejscowościach. Zupełnie jakby przed kimś uciekali. Tylko, że nikt ich nie goni. Relacja z panicznego rajdu kończy się porzuceniem kamerki na parkingu, dalszy los mężczyzn pozostaje tajemnicą. W tym momencie nasz narrator popełnia wielki błąd - popychany uczciwą naturą (oraz cholerną ciekawością), postanawia odnaleźć prawowitych właścicieli urządzenia. Korzystając z pomocy starej znajomej (w której niegdyś się podkochiwał) i jej męża, udaje mu się odkryć tożsamość poszukiwanych osób. Tylko co TAK NAPRAWDĘ ich spotkało? Cała trójka zaczyna drążyć temat. Lokalne legendy, fragment drogi, na której od lat giną w niewyjaśnionych okolicznościach ludzie, kaleki mężczyzna, który cudem uniknął śmierci, ubrana na czarno staruszka snująca się przy szosie... O co w tym wszystkim chodzi? 

"Wiatr" jest sklejony dokładnie z tych samych motywów, co ciesząca się dużym uznaniem "Szczelina". Powtórka z rozrywki? Tak. Czy to wada? Jak dla mnie - absolutnie nie. Czytało się świetnie, były emocje, miałem ciary. Główny bohater to zwykły gość - ktoś, z kim bez problemu można się utożsamić. Trochę zagubiony, wiodący raczej nudne życie, borykający się z typowymi problemami. Przypadkowe znalezisko staje się zapalnikiem, który wywraca jego życie do góry nogami. I nie tylko jego. Zaskakujące, ile akcji można upchać w tak małej przestrzeni, jaką jest samochód z trójką ludzi wewnątrz. Albo ile grozy może doświadczyć jeden ludzki umysł, kiedy konfrontuje się z czymś, do czego zupełnie nie jest przystosowany... Im dłużej myślę o końcówce tej powieści, tym większe robi na mnie wrażenie. W pewnym momencie książki pada takie wyrażenie: "transcendentalna pajęczyna", co nieźle oddaje klimat finału. Jest jeszcze jeden fajny cytat: "Kiedy szaleństwo wedrze się pod skórę, od razu zaczyna płodzić liczne potomstwo. Wystarczy jedna drzazga". Fikcja fikcją, ale kiedy wieje halny, to ludziom serio odwala. "Wiatr" reprezentuje ten rodzaj grozy, który przypomina, że ludzka świadomość to dość krucha konstrukcja, która w sprzyjających warunkach się zwyczajnie zawali. Co wtedy??? Miłej rozkminy.

"Wiatr" - Jozef Karika
Wydawnictwo: Stara Szkoła
Rok wydania: 2021 (oryginał 2020)
Stron: 248
Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wojna nuklearna. Możliwy scenariusz - Annie Jacobsen

"Broń nuklearna redukuje ludzką zaradność i pomysłowość, miłośc i pożądanie, empatię i intelekt do kupki popiołu. W tej chwili szoku i ...