2018/12/28

Uczniowie Cobaina - Miroslav Pech

"Z kolorowymi kumplami idziemy leśną ścieżką. Podajemy sobie jointa. Jim Morrison widział własną śmierć. Wziął na pustyni meskalinę i miał wizję. My też widzimy różne rzeczy. Nagle spostrzegamy najprawdziwsze sedno życia. Leży w mchu, częściowo przykryte papierem toaletowym."
Autor "Mainstreamu" który to całkiem niedawno bardzo pozytywnie (chociaż nieliczni podzielają mój entuzjazm) mnie zaskoczył, zadebiutował w Polsce przed rokiem książką "Uczniowie Cobaina". W "Mainstreamie" mieliśmy surowy, paranoiczny klimat z krwawym zakończeniem. Ta książka jest zupełnie inna...

https://stara-szkola.com/wp-content/uploads/
2018/09/okladka_uczniowie_cobaina.jpg
"Uczniowie Cobaina" to coś w rodzaju, nie wiem... Pamiętnika? Dziennika? Właściwie to taki zbiór anegdot głównie z młodości bezimiennego bohatera i kilku jego przyjaciół. Całość jest relacjonowana bardzo otwarcie i z dużą dawką humoru. Historie nie są jakoś ściśle ze sobą powiązane ale obracają się wokół paru dominujących tematów. Książka składa się z czterech rozdziałów w których określony jest przybliżony czas akcji. 
"DZIECI CZARNOBYLA (WIOSNA 1994)" czyli kilka wspomnień z dzieciństwa bohatera. 
"PODSTAWÓWKA LENNONA (1994 - 2002) - początek fascynacji muzyką, okres dojrzewania, pierwsze próby własnej twórczości muzycznej, eksperymentowanie z używkami. "UCZNIOWIE COBAINA (2002 - 2005) - najdłuższy rozdział. Młodość. Alkohol i narkotyki przyjmowane w iście patologicznym stylu. Bunt, brak przystosowania społecznego. Szkoła? Nie. Praca? Nie. Pierwsza miłość. Dużo muzyki, dużo imprez, dużo śmiechu - choć to wszystko zdaje się zmierzać ku tragedii... Chaotyczne poszukiwanie swojej tożsamości? Swojego miejsca? A może tylko maskowanie beznadziei?
Czwarty rozdział (JESIEŃ 2011) to niejako epilog wspomnień naszego bohatera, którego w końcu dopadła monotonia codzienności. Zwyczajne życie. Szaleństwa młodości pozostawiły jedynie wspomnienia i 'trochę nadwyrężony' organizm. Nostalgia. Ale co można z tym zrobić? Jedynie żyć albo umrzeć...

Miroslav Pech bez wątpienia inspirował się wspomnieniami własnej, w sumie nie tak odległej młodości. Bardzo podoba mi się jego prosty, można powiedzieć - wręcz ascetyczny styl pisania. Krótkie zdania, chwilami jakby urwane słowa których sens odbija się echem w głowie i nagle *pyk!* kolejny rozdział. Sporo potocznego języka, sporo humoru ale ogólnie przygnębiła mnie ta książka.

"Uczniowie Cobaina" - Miroslav Pech
Wydawnictwo: Stara Szkoła
Stron: 198
Ocena: 6,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...