2019/12/30

Tęgoryjec - Patryk Bogusz

" - Dawaj cioto! - krzyknął i skoczył na mnie. Jego twardy jak miecz penis uderzył mnie w klatę, pozbawiając przez chwilę oddechu. Zacisnął serdelkowate palce na mojej grdyce. Przewróciliśmy się i tarzaliśmy po pokoju jak dwóch pederastów w kisielu. Viktoria próbowała pomóc i ustrzelić karła pejczem, który trzymała w rękach, ale nie za każdym razem trafiała w niego. Czułem bolesne uderzenia, dusząc się, krzyczałem, żeby przestała".
Podczas lektury "Tęgoryjca" towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że GDZIEŚJUŻTOKU#WACZYTAŁEM. No i faktycznie, teoria o przenikaniu się alternatywnych rzeczywistości upadła, kiedy odnalazłem opowiadanie Patryka Bogusza "Być złym człowiekiem" zamieszczone w 2017 roku na Niedobrych Literkach. "Tęgoryjec" jest mocno rozwiniętą wersją tamtej historii, część rzeczy się pokrywa, część niekoniecznie, z drugiej strony kto by ufał narratorowi który odwala takie numery... ;) W powieści pojawiają się również wątki z innych opowiadań autora. Restauracja "Obślizgłe Paluchy" także ma swoje '5 minut'.

klik
"Tęgoryjec" wyróżnia się mocno odjechaną okładką, nawet jak na standardy Domu Horroru. Raczej nie ulega wątpliwości, że rzecz jest ostra. Wbrew pozorom książka nie opowiada o 'potężnym pasożycie', ale o człowieku. No... Prawie. Historia podzielona jest na 5 rozdziałów, w których to główny bohater - Mikołaj - snuje opowieść o swoim życiu. Pokrótce:
1. "Dzieciństwo i dylemat wagonika" - dorastanie na warszawskiej Pradze, patologia 100%, realizacja pierwszego 'eksperymentu etycznego',
2. "Wirus HIV i Acne vulgaris" - dojrzewanie, pierwsze zauroczenie, kolejne dowody, że nasz bohater jest psychopatą,
3. "Żona i problematyka szarlotki" - ślub z  Viki, para zostaje rodzicami,
4. "Two girls one cup, dzieciak na sprzedaż i karzeł" - ech, mam coś dodawać?
5. "Życie na emigracji" - jak w tytule.
Cóż, Mikołaj nigdy nie miał lekko. Praktycznie od urodzenia skazany był na działanie toksycznej rzeczywistości.  Chłopak radził sobie jak potrafił. A że głupi nie był, to szło mu całkiem oryginalnie. Zafascynowany filozofią, w swoim styl mierzył się z wypaczoną codziennością...

Myślę, że pisanie horroru w gatunku bizarro fiction nie jest takie znowu łatwe, jakby się mogło wydawać. No dobra - z jednej strony możesz zrobić dosłownie WSZYSTKO, ale nietrudno wtedy: 1. przedobrzyć, 2. znudzić. Ciągłe jechanie po bandzie prędzej czy później stanie się nużące. W przypadku "Tęgoryjca", autorowi udało się do samego końca utrzymać moje zainteresowanie historią. Przy czym poziom absurdu był mega wysoki, ale prawie cały czas akceptowalny. Patryk Bogusz ma dobrą bajerę, a ja ryłem się podczas czytania co chwilę. Co się w tej książce nie dzieje, ech, trzeba samemu przeczytać... Mało tego! [UWAGA, JADĘ GRUBO] Opowieść Mikołaja jest na swój sposób tragiczna, a sama postać wzbudza nie tylko współczucie, ale i coś na kształt... sympatii? Lektura "Tęgoryjca" nasuwa pytania o naturę zła, o wpływ dzieciństwa na ukształtowanie się naszej moralności, o samą interpretację 'zła'... Wiecie, absurd absurdem, humor [tylko czarny] humorem, ale spod tego wszystkiego przebija się coś więcej... Czy nie każdy z nas ukrywa przed światem swoje mroczne oblicze? Co by się stało, gdyby bariery pękły? Co byście zobaczyli patrząc w zwierciadło duszy? Jeśli lubicie poje#ane klimaty w świetnym wykonaniu - musicie przeczytać tę książkę, bardzo polecam. A jeśli nie macie książki, a chcecie 'sprawdzić' autora - wbijajcie na niedobre literki po opowiadania Patryka Bogusza, o TUTAJ.

"Tęgoryjec" - Patryk Bogusz
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2019
Stron: 170
Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...