"Wisielec, zwyczajem wszystkich wisielców świata, wisiał. Dyndał na gałęzi drzewa upiornie uśmiechnięty, kołysany łagodnymi podmuchami wiatru. Na jego napuchniętej, sinej twarzy o wybałuszonych, pociętych krwawą pajęczynką oczach zastygł wyraz bezbrzeżnego strachu zmieszanego z wcale nie mniej bezbrzeżnym zdumieniem"."Zmiana świateł" okazała się mega pozytywnym zaskoczeniem. "Trzy różne gatunki, trzy różne historie. Przerażające, a jednocześnie pełne humoru. Czarnego humoru". Opis z okładki nie kłamał. Zanim uzasadnię swój entuzjazm, kilka słów o fabule poszczególnych opowiadań:
"APTEKA" - postapokaliptyczna 'współczesność', dwóch znajomych - Wiśnia i Pietrucha (jakie ksywy:) stara się dotrzeć do ukrytego w pewnym garażu "skarbu". Oczywiście wszystko po drodze układa się bardzo źle...
"TROPICIELE" - świat w takich trochę średniowiecznych/fantasy klimatach - gdzieś tam trwa wojna, dużo mieczy, koni i krwi. Geskaar po latach powraca do rodzinnego Dormend, jego śladem podąża grupa czterech jeźdźców zwiastujących kłopoty...
"ZMIANA ŚWIATEŁ" - przyszłość, raczej nieodległa, zwyczajny pracownik korporacji przez przypadek staje się szoferem grupy złodziei...
klik |
"APTEKA" - mocno realistyczne postapo. Bardzo brutalne i brudne, adekwatne do nieciekawej rzeczywistości. Taka właśnie powinna być literatura postapokaliptyczna. Bohaterowie - świetnie napisani, charakterystyczni, każda postać ma cięty język, mimo sporej ilości czarnego humoru, zakończenie jest po prostu... straszne. Nie w sensie 'warsztatowym', tylko pod względem swojej dosadności. Najpierw jest WTF?! a po chwili człowiek sam siebie pyta 'czego się ku#wa spodziewałeś, w takim świecie chodzi tylko o przetrwanie, no nie?'. Taki realizm robi wrażenie. Przynajmniej na mnie zrobił. Natomiast co by ZE MNĄ zrobił strach o własne życie - chyba lepiej nie wiedzieć.
"TROPICIELE" - całkiem przewrotne opowiadanie. Główny bohater niejednoznaczny, co fajnie wygląda w zestawieniu z zakończeniem. Znów sporo czarnego humoru i ciętego języka. Generalnie nie przepadam za klimatami 'fantasy' ale tutaj wszystko dzieje się na tyle dynamicznie, że zanim się obejrzałem był już koniec. Przydałaby się jakaś kontynuacja... :) Dodatkowy plus za sugestywną i fajnie wymyśloną scenę finałowej walki.
"ZMIANA ŚWIATEŁ" - najkrótsze z opowiadań, chyba też najbardziej potrzebujące jakiegoś rozwinięcia. Za dużo pytań bez odpowiedzi. Wymyślony świat ma potencjał, jest kilka ciekawych wizji na futurystyczną rzeczywistość. Podobnie jak w poprzednich opowiadaniach - czarny humor, dosadny język, prowokowanie do zastanowienia się nad ludzką moralnością... Solidny wstęp do pełnoprawnej powieści, jeśli by taka powstała - czytałbym.
Z technicznego punktu widzenia, książka jest napisana bardzo sprawnie. Niby taka niepozorna, jednak dopracowana. Przekonujące opisy, wyraziste postacie, mocne dialogi - wszystko jest na swoim miejscu i działa jak należy. Momentalnie wsiąkłem w opowieść. Do tego ponury humor, który idealnie trafił w mój gust. Czego chcieć więcej? Widać, że autor bardzo lubi 'militarne' tematy, na szczęście nimi nie przytłacza (na pewno by mógł). Patrząc na okładkę, zupełnie nie spodziewałem się, że będzie aż tak ostro. Stawiałem, że "Zmiana świateł" to raczej taka przygodówka dla młodzieży czy coś... Pozory mylą - nigdy nie wolno o tym zapominać. Według mnie, Marcin Popielarski zaliczył bardzo udany debiut (z tego co mi wiadomo, jest to debiut). Facet ma swój styl, udanie łączy charakterystyczny, zjadliwy humor z historią, która posiada znaczny ciężar emocjonalny. Dobrze się bawiłem, ale czuję pewien niedosyt... Tak to jest przy mocno angażujących wyobraźnię opowiadaniach, które się nagle, bezdusznie kończą. Najdłuższe ("Apteka"- moje ulubione) ma raptem 121 stron, więc... Czekam na 'pełny metraż' autora, a wszystkich niezdecydowanych zachęcam do zapoznania się z jego twórczością, nie będziecie zawiedzeni!
"Zmiana świateł" - Marcin Popielarski
Wydawnictwo: Wydawnictwo AlterNatywne
Rok wydania: 2019
Stron: 292
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz