"(...) Gdy dostrzegłem, że wielu starych ludzi nie czeka na kwitek z ZUS-u z banknotami, a na dziesięć minut rozmowy, które rozjaśnią samotność, nie potrafiłem – wraz z odejściem z pracy na poczcie – odejść i od nich. Zasuszeni jak liście między kartkami codzienności, na chwilę odzyskiwali blask, gdy ktoś poświęcił im trochę uwagi. To nie upływający czas wysysał z nich życie, lecz świadomość, że stali się niepotrzebni".
Ściany szepczą. Kartki tej książki szepczą. Czy to już pora udać się do specjalisty? Niekoniecznie. Jedne i drugie łatwo zignorować. Ale wtedy nie poznamy historii, która cierpliwie czeka na słuchacza. Bez nas szepty ulecą w przestrzeń, zmarnują się, przepadną. To jak? Wchodzimy? Stopnie nie wyglądają najlepiej, ale powinny utrzymać nasz ciężar...
źródło: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=889995386473740&set=pb.100063898601771.-2207520000&type=3&locale=pl_PL |
Czwarta powieść Anny Musiałowicz zabiera czytelnika do rozpadającej się, opuszczonej kamienicy. Prawie opuszczonej, bo został tutaj jeszcze jeden mieszkaniec, jej dawny dozorca. Starszy mężczyzna dalej dba o budynek, przynajmniej na ile pozwalają mu siły, tych ma niestety coraz mniej. Ostatniego mieszkańca kamienicy odwiedza emerytowany listonosz. A wtedy zaczynają dziać się rzeczy, więc warto usiąść wygodnie, i pozwolić szeptom wybrzmieć.
Trzy mieszkania, trzy historie, trzy dramaty. I jeszcze jedna opowieść, ale wszystko w swoim czasie. Poniewierana przez agresywnego męża żona, dwaj chłopcy siejący terror w okolicy, ignorowana przez małżonka kobieta która pragnie miłości. Każda z tych postaci potrzebuje odrobiny uwagi, jedni ją otrzymują, drudzy woleliby nie, gdyby wiedzieli czyją uwagę na sobie skupią. Pierwsza historia szokuje brutalnością i gwałtownością, druga doskonale niepokoi (kurz w słońcu to fotony - złoto:), trzecia budzi smutek, współczucie i pokazuje jak nieprzewidywalny jest los.
Anna Musiałowicz snuje swoją opowieść tak jak zawsze - z elegancją, ale też charakterystyczną zadziornością. Przejmująco, ale z humorem. Gawędziarski styl hipnotyzuje, usypia czujność żeby niepostrzeżenie co i rusz uderzyć grozową nutą. Powieść została sprytnie przemyślana, porozrzucane wcześniej części składają się finalnie w nową, zaskakująca całość. Nieprzerwanie czuć także ducha upływającego czasu, co prowokuje do pytań o naturę wspomnień, roli perspektywy z jakiej patrzymy na przeszłość oraz szalonych algorytmów wedle których nasze mózgi kreują wspomnienia minionych zdarzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz