2019/09/28

Dom mordu - Guy N. Smith

"(...) Przygnębienie bijące z owej sypiącej się rudery zdawało się dominować nad małą wioską, szerokie odrzwia szczerzyły się w złowieszczym grymasie, a martwe oczodoły okien zdawały się łypać złowrogo, prawie hipnotycznie, co, jak mawiali niektórzy, od czasu do czasu wabiło do wnętrza różnych ludzi, których nigdy więcej już nie widziano".
Guy N. Smith - żywa legenda (facet ma 80 lat, nadal pisze i publikuje!) pulpowego horroru. Ale nie tylko. Prawie setka powieści, kilka tomów opowiadań - to robi wrażenie. Ostatnie lata przyniosły na polskim rynku wydawniczym raptem kilka tytułów autora, jakieś tam pojedyncze opowiadania, jednak był czas w latach '90, kiedy wydawano jego powieści niemal co miesiąc. Skąd znam takie ciekawostki? Ano z lektury wstępu, który napisał Rafał Głuchowski - spec od prozy Guya. Bo wiecie, zanim przeczytałem "Dom mordu", to miałem na koncie tylko jedno (tak, jedno) opowiadanie Smitha z trzecich "Gorefikacji". Trochę wstyd. Z drugiej strony moja ocena nie będzie podbijana jakąś tam nostalgią... ;)

http://www.domhorroru.pl/
"Dom mordu" to zbiór 11 króciutkich opowiadań. Ciężko jest się "wczuć" bo ledwie zaczynamy czytać daną historię, a tu już koniec... Smith korzysta z całego wachlarza znanych i lubianych wśród miłośników grozy motywów - mamy wiedźmę w "Piekielnicy" i "Warszawskiej wiedźmie", nawiedzony dom w "Domu pośród lasów" i tytułowym utworze, zombie w "Wyspie żywych trupów", animal horror w "Mieszkańcach mroku" i "Skrzydlatym złu"... Są jeszcze tajemnicze rytuały, nawiedzone przedmioty, manipulowanie w ludzkich umysłach, takie tam... Każdy znajdzie coś dla siebie. To na pewno. A jak jest z jakością? Moim zdaniem całkiem spoko. Choć spodziewałem się nieco ostrzejszej lektury. Praktycznie wszystkie opowiadania są, jakby to ująć... Stonowane? Mamy horror, mamy klimat, mamy krew i całą resztę, że tak to ujmę, ale nie mamy tutaj epatowania skrajnościami i sięgania po środki szokowania najcięższego kalibru. Na co być może trochę liczyłem, jednak mimo wszystko nie jestem zawiedziony. "Dom mordu" śmiało mogę czytać osoby, dla których naprawdę mocna groza to jednak zbyt dużo.

Które opowiadania spodobały mi się najbardziej? Wydaje mi się, że te, które najlepiej wpisały się w stereotypową opinię nieco tandetnego horroru Guya N. Smitha. "Trupojady" za bardzo naciągany, acz przewrotny pomysł. "Skrzydlate zło" - horror do bólu naiwny, a jednocześnie mający swój niesamowity urok. No i nowelka prawdopodobnie oddająca w pełni geniusz autora, czyli "Warszawska wiedźma". Nie chcę nikomu psuć zabawy, ale ta historia jest tak absurdalna, że nie da się jej zlekceważyć. Nie dość, że mamy polski akcent ;) to jeszcze główny bohater okazuje się być główną postacią kilkutomowej serii "Sabat". Gdyby ktoś miał ochotę na więcej.

A, nie mogę przemilczeć świetnej okładki! Ale ona jest dobra! Wracając do książki - też jest dobra. :) Po prostu dobra. Momentami być może ma przebłyski na coś więcej. Guya czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. "Warszawska wiedźma" wypada na tle reszty najbardziej b-klasowo, co można uznać za zaletę, pozostałe nowelki trzymają się na równym, po prostu dobrym poziomie. Zresztą, to trzeba sprawdzić samemu, wystarczy jeden wieczór. :)

"Dom mordu" - Guy N. Smith
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2019
Stron: 122
Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...