"Pokazuję mu swojego psa, mówię, że zwierzaka nie było trzynaście dni, że wrócił jak dziki, prawie mnie nie poznaje. Bob zagląda mu w pysk, pochyla się bardzo blisko do niego, rozumiesz pan, i mówi: „A niech mnie diabli, lepiej pan tego psa weź i zastrzel. W jego ślepiach, tam w czarnym, widzę obraz tej dziewczyny. Ten pies chodził z wilkami, panie Peterson. Lepiej go pan zastrzel przed następną pełnią, słowo daję, bo jak nie, to ściągnie tę wilczą dziewczynę prosto tu panu do chaty, wilki będą miały z pana mięso, a ona będzie pić z pana krew, jak whiskey”. Myślisz pan, że mnie wystraszył? Jeszcze jak. „Się opije tej krwi, będzie ganiać po drogach i mówić pańskim głosem, panie Peterson”, tak mi mówił".
Idaho, pogranicze amerykańsko-kanadyjskie. Druga dekada XX wieku. To właśnie tutaj poznajemy Roberta Grainiera - jednego z mężczyzn pracujących czy budowie linii kolejowej. Okoliczności pierwszego spotkania są dość nietypowe, otóż Grainier, razem z grupą współpracowników, zamierza zrzucić z mostu chińskiego robotnika posądzonego o kradzież. Samosąd nie dochodzi do skutku, jednak wspomnienia tamtego dnia jeszcze wielokrotnie będą prześladowały głównego bohatera. Trzy lata później Grainiera dotyka koszmarna tragedia, w potężnym pożarze ginie jego żona - Gladys, oraz malutka córka - Kate. Pogrążony w rozpaczy mężczyzna postanawia odbudować spalony dom. Dolina w której mieszka powoli odradza się po kataklizmie, jednak ani przyroda, ani życie samotnego człowieka już nigdy nie będą takie jak dawniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz