" - Dawaj cioto! - krzyknął i skoczył na mnie. Jego twardy jak miecz penis uderzył mnie w klatę, pozbawiając przez chwilę oddechu. Zacisnął serdelkowate palce na mojej grdyce. Przewróciliśmy się i tarzaliśmy po pokoju jak dwóch pederastów w kisielu. Viktoria próbowała pomóc i ustrzelić karła pejczem, który trzymała w rękach, ale nie za każdym razem trafiała w niego. Czułem bolesne uderzenia, dusząc się, krzyczałem, żeby przestała".Podczas lektury "Tęgoryjca" towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że GDZIEŚJUŻTOKU#WACZYTAŁEM. No i faktycznie, teoria o przenikaniu się alternatywnych rzeczywistości upadła, kiedy odnalazłem opowiadanie Patryka Bogusza "Być złym człowiekiem" zamieszczone w 2017 roku na Niedobrych Literkach. "Tęgoryjec" jest mocno rozwiniętą wersją tamtej historii, część rzeczy się pokrywa, część niekoniecznie, z drugiej strony kto by ufał narratorowi który odwala takie numery... ;) W powieści pojawiają się również wątki z innych opowiadań autora. Restauracja "Obślizgłe Paluchy" także ma swoje '5 minut'.
![]() |
klik |
1. "Dzieciństwo i dylemat wagonika" - dorastanie na warszawskiej Pradze, patologia 100%, realizacja pierwszego 'eksperymentu etycznego',
2. "Wirus HIV i Acne vulgaris" - dojrzewanie, pierwsze zauroczenie, kolejne dowody, że nasz bohater jest psychopatą,
3. "Żona i problematyka szarlotki" - ślub z Viki, para zostaje rodzicami,
4. "Two girls one cup, dzieciak na sprzedaż i karzeł" - ech, mam coś dodawać?
5. "Życie na emigracji" - jak w tytule.
Cóż, Mikołaj nigdy nie miał lekko. Praktycznie od urodzenia skazany był na działanie toksycznej rzeczywistości. Chłopak radził sobie jak potrafił. A że głupi nie był, to szło mu całkiem oryginalnie. Zafascynowany filozofią, w swoim styl mierzył się z wypaczoną codziennością...
Myślę, że pisanie horroru w gatunku bizarro fiction nie jest takie znowu łatwe, jakby się mogło wydawać. No dobra - z jednej strony możesz zrobić dosłownie WSZYSTKO, ale nietrudno wtedy: 1. przedobrzyć, 2. znudzić. Ciągłe jechanie po bandzie prędzej czy później stanie się nużące. W przypadku "Tęgoryjca", autorowi udało się do samego końca utrzymać moje zainteresowanie historią. Przy czym poziom absurdu był mega wysoki, ale prawie cały czas akceptowalny. Patryk Bogusz ma dobrą bajerę, a ja ryłem się podczas czytania co chwilę. Co się w tej książce nie dzieje, ech, trzeba samemu przeczytać... Mało tego! [UWAGA, JADĘ GRUBO] Opowieść Mikołaja jest na swój sposób tragiczna, a sama postać wzbudza nie tylko współczucie, ale i coś na kształt... sympatii? Lektura "Tęgoryjca" nasuwa pytania o naturę zła, o wpływ dzieciństwa na ukształtowanie się naszej moralności, o samą interpretację 'zła'... Wiecie, absurd absurdem, humor [tylko czarny] humorem, ale spod tego wszystkiego przebija się coś więcej... Czy nie każdy z nas ukrywa przed światem swoje mroczne oblicze? Co by się stało, gdyby bariery pękły? Co byście zobaczyli patrząc w zwierciadło duszy? Jeśli lubicie poje#ane klimaty w świetnym wykonaniu - musicie przeczytać tę książkę, bardzo polecam. A jeśli nie macie książki, a chcecie 'sprawdzić' autora - wbijajcie na niedobre literki po opowiadania Patryka Bogusza, o TUTAJ.
"Tęgoryjec" - Patryk Bogusz
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2019
Stron: 170
Ocena: 7/10