2019/11/18

Miasto niesamowitości - Hubert Smolarek

"Wierzyłem przede wszystkim w naukę i w ludzi, odrzucając wszelkie modlitwy, które nijak nie znajdowały odzwierciedlenia w rzeczywistości. Strach tego młodzieńca był jednak iście autentyczny i nie sposób było  nie dać wiary, że faktycznie przeżył coś tak koszmarnego".
Tytułowe "Miasto niesamowitości" to 8 opowiadań "z pogranicza weird fiction, horroru, fantastyki oraz thrillera, które łączy tytułowe miasto - Toruń". Wszystkie opowiadania łączą jeszcze co najmniej dwie rzeczy - język i nie do końca odkryte tajemnice. Jak wygląda debiutancka książka Huberta Smolarka? Pora na fachową, wnikliwą, kompleksową, profesjonalną IWOGÓLE recenzję! A na poważnie - standardowo: parę słów na temat wrażeń po lekturze, bez szukania trzeciego dna itd., prymitywnie ale szczerze. 😅
Na początek szybki przegląd poszczególnych opowiadań:

  1. "Najlepszy przyjaciel" - 1931 r. Dwaj nastoletni przyjaciele odkrywają pewną toruńską tajemnice. Opowiadanie nawiązuje do legendy o tunelu pod Wisłą, taka lajtowa przygodówka.
  2. "Historia kilku znajomości" - żeby za dużo nie zdradzić - zarozumiały student okazuje się być pionkiem w pewnej rozgrywce. 
  3. "Pewnego chłopca niezwykłe przygody" - krótka legenda o pewnym wybitnym, toruńskim astronomie. 
  4. "Bestia" - wariacja na temat "Wampira z Bytowa". Opowiadanie z perspektywy technika telewizyjnego biorącego udział w wywiadzie z mordercą. Mocne, bo tytułowa postać to naprawdę zdrowo je#nięty facet. Dodatkowy plus za zakończenie.
  5. "Trzecia trzydzieści trzy" - emerytowany wojskowy jako pracownik ochrony muzeum konfrontuje się z bytem pragnącym sprawiedliwości. Motyw oklepany, ale wykonanie zgrabne. Znowu + za końcówkę.
  6. "Toruń Kluczyki" - przygnębiająca i tragiczna historia pewnego pasjonata kolei. 
  7. "Vilcabamba" - dwójka młodych ludzi poznaje historię pewnego podróżnika. Peruwiańska dżungla, krwawy kult i straszna istota. Lovecraftowe klimaty. Dobra zakończenie.
  8. "W upalną noc" - nocny dyżur pewnego lekarza nabiera tempa, kiedy przychodzi mu walczyć o życie młodego gangstera. Niepozorny początek, dobra historia.

klik
Co rzuca się w oczy podczas czytania, to przede wszystkim język. Bez względu na to, czy rzecz się dzieje w przeszłości, czy w obecnych czasach - bohaterowie wypowiadają się bardzo elegancko i elokwentnie. Z jednej strony trochę mnie to irytowało, z drugiej podkreślało specyficzny klimat opowiadań. W historii "W upalną noc" widać nieco językowej 'swobody' a przy okazji uszczypliwego poczucia humoru. ;) Zakładam więc, że autor celowo posługuje się takim, a nie innym językiem, i pod tym względem książka na pewno się wyróżnia. Może i trochę to drażni początkowo, ale ja osobiście szybko się wczułem. Kolejna rzecz - Toruń. Wszystkie opowiadania, w większym bądź mniejszym stopniu, odnoszą się do tego miasta. Do jego przeszłości, teraźniejszości, historycznych faktów i fikcyjnych (kto to może wiedzieć?) zdarzeń. Toruń to coś znacznie więcej niż pierniki. To pewne. A jak z klimatem? Jest tutaj kilka mocniejszych scen, owszem, ale ogólnie mamy do czynienia ze straszeniem w starym, klasycznym stylu. Trochę niedopowiedzeń, sprawdzone motywy, nastrojowość ponad szokowanie za wszelką cenę.

Myślę, że "Miasto niesamowitości" to udany debiut. Bezboleśnie wsiąkłem w opowieści snute przez autora, nie jest to książka, która 'wyrywa z butów', bo i nie takie jest jej zadanie. Całość ma swój styl, napisana jest bardzo zgrabnie, nie nuży a nawet potrafi fajne zaskoczyć. Na pewno spodoba się miłośnikom 'soft grozy', nieodgadnionych historii, ładnego języka i oczywiście... Torunia. :) A, no i spoko okładka. Niby minimalistyczna, niby taka zwyczajna, a jak się bliżej przyjrzeć... Podoba mi się! Pasuje do zawartości.

Jeśli jesteście zainteresowani zakupem tej książki, możecie go dokonać na stronie wydawcy: TUTAJ.

"Miasto niesamowitości" - Hubert Smolarek
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika
Rok wydania: 2019
Stron: 200
Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...