2020/12/21

Bieganie po torach - Łukasz Krukowski

" (...) Obok Dawida leżą cztery kostki-efekty: reverb odkręcony do maksimum, delay odkręcony do połowy, jakiś przester i jeszcze chorus. Dźwięk jest po prostu, kurwa, nie z tego świata, coś absolutnie niesamowitego. Średnio siedzę w ekstremalnych odmianach shoegaze'u , ale teraz czuję, że o to właśnie chodzi w pierdolonej muzyce - o to, żeby dotykała każdego możliwego nerwu ciała. Kiedy Dawid mocniej uderza struny, to coś podskakuje mi w klatce piersiowej".

Po raz pierwszy z twórczością Łukasza Krukowskiego spotkałem się przy okazji lektury ubiegłorocznych "Snów Umarłych". Opowiadanie pt. "Szkółka" nie tylko przypadło mi do gustu, ale także na dłużej utknęło w pamięci. "Bieganie po torach" to powieściowy debiut autora, który zdążył otrzymać błogosławieństwo Wojciecha Guni. Trudno o lepszą rekomendację dla dwudziestoletniego pisarza.


Zaczyna się nieco dramatycznie, ale stosunkowo 'normalnie': główny bohater - Mateusz, dostaje ataku paniki podczas matury z polskiego. Wybiega z sali, i jeszcze tego samego dnia ląduje w domku na Mazurach, wraz ze swoim starym znajomym - Pawłem (pseudonim Schizoid"). Chłopaków łączy pasja do muzyki - Mateusz swojego czasu produkował bity, natomiast Schizoid jest zapalonym raperem. Ekipę uzupełnia Dawid, wraz ze swoją partnerką Adą, oraz marząca o pisarskiej karierze Iza.

Robi się coraz dziwniej... Do grupy miała dołączyć jeszcze jedna osoba - charyzmatyczna Aurelka (o wdzięcznym pseudonimie "Zdechły Barnaba"), jednak dziewczyna zaginęła, a jedyne co po sobie zostawiła, to list pożegnalny. Atmosfera gęstnieje. Mateusz zastanawia się nad powrotem do domu, jednak coś nie pozwala mu odjechać. 

Napięcie rośnie. Młodzi ludzie stają się świadkami zdarzeń, które przeczą logice. Coś złego dzieje się z rzeczywistością, z nimi samymi... Wyjazd nastawiony na wspólny relaks zamienia się w ciężką, psychodeliczną przeprawę.

Zacznę od plusów. W "Bieganiu po torach" Łukasz Krukowski zawarł te same elementy, co w "Szkółce" - w skrócie: młodzi ludzie vs wypaczona rzeczywistość, do tego szczypta filozoficznych rozkmin. Językowo jest bardzo swobodnie - dużo mowy potocznej, wulgaryzmów... Bohaterowie wypadają całkiem wiarygodnie, mają swoje problemy, są po prostu ludzcy - bez cukrzenia. Główna postać, a zarazem narrator, nie stara się budzić sympatii czytelnika (chociaż mimowolnie mu się to udaje). Jego refleksje na temat otaczającego świata są często cyniczne, ale jednak celne. Myślę, że pokryją się w poglądami sporej części czytających. Akcji nie brakuje - wydarzenia konsekwentnie toczą się w stronę tragicznego finału. W pewnym momencie klimat przywodził mi na myśl "Szczelinę" Jozefa Kariki - było autentycznie strasznie. Czytam sporo grozy ale rzadko czegoś takiego doświadczam. Byłem zachwycony. Niestety końcówka sprawiła, że czar nieco prysł. Nie spodziewałem się niczego konkretnego, a jednak to w jakim kierunku została pociągnięta ta historia nie do końca trafiło w mój gust... Bo wiecie - finał to naprawdę ostra psychodela. Nie mam nic przeciwko, ok, ale ta książka miała w sobie jakąś obietnicę rozwalenia na łopatki i perspektywę kilku dni obsesyjnego myślenia o tym, co tam się tak naprawdę stało. Ostatecznie dostałem końcówkę taką trochę na siłę, stanowczo zbyt przeciągniętą, z próbą umieszczenia w niej jakiegoś 'morału', co (niestety) nie wypada już tak naturalnie jak poprzednie rozkminy świetnie wykreowanego głównego bohatera. No ale to moje odczucia. Generalnie otrzymujemy opowieść z mnóstwem niepokojących wątków, dobrze napisaną (pokusiłbym się nawet o określenie "brawurowo"), prowokującą do nie-za-wesołych refleksji. Polecam zapoznać się z pierwszą powieścią Łukasza Krukowskiego wszystkim miłośnikom współczesnej grozy, ten chłopak ma potencjał jak cholera. 

PS No i nie można nie wspomnieć o przekozackiej okładce od Strangely Twisted, stanowczo jedna z moich ulubionych w tym roku, a jak wiadomo konkurencja jest niemała.

"Bieganie po torach" - Łukasz Krukowski
Wydawnictwo: Dom Horroru
Rok wydania: 2020
Stron: 275
Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...