2020/05/13

Meta Noir - Adam Deka

"Skąpane w ropie strzępy ciała, zniekształcone fragmenty tkanek przekłutych implantami, druty, przerośnięte od sterydów i hormonu wzrostu serce, a także kilka innych organów dało się jeszcze wyodrębnić wzrokiem w karaluchowym potoku, który momentalnie unicestwił Guya Gibsona. W tej samej chwili z drugiego końca korytarza wpadło dwóch mężczyzn. Jednocześnie wydobyli spod lotniczych, czarnych kurtek broń maszynową".

Adam Deka jest autorem dwóch książek wydanych przez Dom Horroru: debiutanckie "Wije" traktują o morderczych wijach (taaa), natomiast "Splunę ci w pysk" to historia nawiedzonej... suwnicy (rodzaj dźwigu wykorzystywany w halach przemysłowych). Jak widać autorowi oryginalnych pomysłów nie brakuje, jednak tym razem zaserwował on czytelnikom rzecz oryginalną nie tylko pod względem treści, ale również formy. "Meta Noir" to mocno poryta hybryda cyberpunkowego science-fiction, postapokaliptycznego horroru i cholera wie czego jeszcze. Najlepsze jest to, że książka została ręcznie wykonana a jej nakład to raptem 100 szt. 


Na początek pierwsze wrażenia: mój egzemplarz dotarł bodaj dwa dni po zamówieniu, czyli bardzo szybko. Pod pierwszą warstwą okładki (fajny, gruby papier z fakturą i okienkiem) mamy szykowną, kolorową grafikę stworzona przez Teresę Bruska-Czerwińską. Generalnie książka jest malutka (10,5x15cm) i prezentuje się mega uroczo. Czcionka, jak na oldskulową odbitkę z maszynopisu przystało, czasami bywa grubsza niż powinna, a czasami nieco niewyraźna i 'rozmyta'. Dawno temu minęły czasy popularności podobnych publikacji, fajnie jest móc trzymać w rękach takie cudo - swoisty artefakt który autentycznie oddaje ducha przeszłości. 

Ponieważ książki powinny zachwycać nie tylko wykonaniem, ale z założenia treścią, wypadałoby żebym się jakoś odniósł do tej ostatniej... A nie jest to rzeczą łatwą, bo "Meta Noir" to lektura intensywnie drenująca umysł. Czytelnik zostaje rzucony w wir akcji bez żadnej 'gry wstępnej'. Pokrótce - w przyszłości powierzchnia planety uległa skażeniu, życie przeniosło się pod ziemię. Społeczeństwo podporządkowane jest zaawansowanej technologii. Zbuntowany programista Filip - miłośnik analogowych książek i kofeiny, postanawia zburzyć bieżący porządek. Jednocześnie do Ziemi zbliża się ganimedejska flota (w dużym uproszczeniu), a jej zamiary nie są do końca znane. Istnienie futurystycznej rzeczywistości staje pod znakiem zapytania...

Przyznaję - ciężko mi było wgryźć się w tą historię. Mnóstwo akcji, złożona wizja świata (z wieloma naprawdę intrygującymi pomysłami), nieco chaotyczna narracja, musiało minąć parę chwil zanim się w tym odnalazłem. Chwilami rozgorączkowana, psychodeliczna narracja z miejsca przywiodła mi na myśl dzieła Wiliama S. Burroughsa (zgodnie z zajawką reklamującą "Meta Noir" w sieci), taki wizjonerski bełkot który, o ile nie poświęci się mu wystarczającej uwagi, będzie głównie bełkotem, a nie nabuzowaną falą emocji zmiatającą wszystko co stanie jej na drodze. Takie klimaty się albo lubi, albo odbija się od nich jak od ściany. Pod płaszczykiem szalonego s-f, chwilami brutalnego, z niewyszukanym, bezceremonialnym humorem, mamy przemyconą treść zawierającą zadziwiająco dużo ideologicznych rozkmin. W normalnych warunkach raczej wątpię, żebym zaczął się zastanawiać nad poruszanymi tutaj kwestiami... Całkiem mi się to spodobało, jedyny zarzut to ciut za duży chaos. Gdyby całą powieść delikatnie 'wygładzić' i uporządkować (?), na pewno stała by się o wiele bardziej przystępna w odbiorze. Jeśli jesteście zainteresowani - szukajcie informacji na FB albo piszcie na maila podanego pod zdjęciem.

xeromorphfan@gmail.com

"Meta Noir" - Adam Deka
Wydawnictwo: XEROMORPH
Rok wydania: 2020
Stron: 168
Ocena: 7/10
PUBLIKACJA WYDANA NA PRAWACH RĘKOPISU
LIMIT NAKŁADU: 100 SZTUK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...