2020/06/13

Płytkie groby na Syberii - Michał Krupa

"Jeden z więźniów potknął się i upadł. Mongoł z sierpem niczym sęp rzucił się na niego i spojrzał na Kuryłę, czekał na jego sygnał. Odwróciliśmy się w stronę komendanta, wzrokiem błagaliśmy go o litość, ale on, rozpromieniony z radości i podniecenia, skierował kciuk w dół. W okamgnieniu ostrze sierpa odcięło głowę od wijącego się ciała skazańca. Owładnięty histerycznym śmiechem strażnik pomalował cztery rogi prześcieradła spływająca z niej krwią. Gdy już zaspokoił mordercze żądze, kopnął głowę w kierunku strażnika z młotem, który roztrzaskał ją na miazgę".
Jakiś czas temu natrafiłem w necie na fragment "Płytkich grobów na Syberii" i stwierdziłem, że koniecznie muszę przeczytać tę książkę. Zgodnie z moimi przewidywaniami historia Michała Krupy okazała się być świetną, poruszającą lekturą. 


Wspomniany fragment można znaleźć TUTAJ. Michał Krupa mógłby obdarować swoim życiorysem co najmniej kilka osób, chociaż nie sądzę, żeby znaleźli się chętni na znaczną część jego 'przygód'. Autor spędził dzieciństwo w małej, górskiej wiosce Rudnik niedaleko Krakowa. Po ukończeniu szkoły średniej, żeby nie zawieść oczekiwań rodziców, trafił na 4 lata do seminarium. Następny był klasztor. Śluby czystości okazały się dla narratora zbyt wielkim brzemieniem, więc postanowił z klasztoru uciec... Schronienie znalazł u swojego wuja. Udało mu się uniknąć ekskomuniki, po czym został żołnierzem. W 1939 roku na skutek głupiego błędu i chorej polityki, władze ZSRR oskarżyły go o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Przetransportowany do słynnego więzienia śledczego na moskiewskiej Łubiance, miał okazję z bliska przyjrzeć się działaniu rosyjskiego systemu 'sprawiedliwości'. Aresztowani których zeznania nie pokrywały się z oczekiwaniami przesłuchujących, stosowali metody 'wspomagające' takie jak np. miażdżenie cęgami jąder. Michał Krupa został uznany za winnego i skazany na 10 lat w łagrze Peczora. Nie wróżyło to najlepiej na jego przyszłość - mało który z więźniów był w stanie przetrwać tam żywy dłużej niż rok. Praca ponad siły, koszmarne warunki życia, wszy, choroby, mróz, ciągły głód i sadystyczni strażnicy - i tak aż do (rychłej) śmierci. "Ku chwale naszego umiłowanego Stalina!". Można się porzygać.

Dla przeciętnego, współczesnego czytelnika opowieść autora chwilami wydaje się totalną abstrakcją. Jak takie rzeczy mogły się w ogóle dziać? Raptem kilkadziesiąt lat temu? Miałem podświadomą ochotę na jakąś odskocznię od horroru, co by sobie nie zryć głowy do końca, ale przy tej książce, cóż... Grozy tutaj nie brakuje. I to takiej najgorszej. Wystarczy pozwolić pewnej grupie, aby kierowała się najgorszymi instynktami. Nic więcej. Po ucieczce z łagru nasz bohater miał przed sobą setki kilometrów do przebycia. Spotykał na swojej drodze wielu ludzi - otrzymywał pomoc od osób, po których zupełnie się tego nie spodziewał. Trzeba przyznać, że sprzyjało mu szczęście, ale, jak to szczęście ma w zwyczaju, nie zawsze. Nie wiem, może ta historia został nieco podkoloryzowana przez autora, ale ja wierzę w każde jego słowo. I jestem pod wielkim wrażeniem takiego hartu ducha. Michał Krupa opowiada o swoim niesamowitym życiu w prosty, szczery sposób. Mimo doświadczenia nieludzkiej brutalności stalinowskiego reżimu, nie poświęca wiele czasu na jego krytykę. Mówi jak było i zostawia czytelnika sam na sam z tą wiedzą. Tym, co wybija się w jego opowieści, jest prawdziwa wiara w odzyskanie wolności. Warto przeczytać, nawet jeśli na co dzień nie sięga się po tego typu literaturę. Silne emocje gwarantowane.
 
"Płytkie groby na Syberii" - Michał Krupa
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2020 (oryginał 1995)
Stron: 248
Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Faktotum - Charles Bukowski

"Niedzielę były najlepsze, ponieważ nikt nie stał mi nad głową, i wkrótce zacząłem brać ze sobą półlitrową butelkę whiskey, żeby lepiej...